środa, 29 stycznia 2014

Imagin 3. Niall

Przeczytaj notkę pod opowiadaniem. WAŻNE!!!
*Twoja perspektywa za 10 lat*
NARESZCIE KONIEC PRZEPROWADZKI!
Właśnie wypakowywałam jedno z ostatnich pudeł. To, co w nim znalazłam, zaciekawiło mnie. Otworzyłam swój stary pamiętnik, dzięki czemu o mało co nie rozleciał się na dwie części.
Zaczęłam czytać najbardziej pogniecioną stronę, która mówiła sama za siebie, że była bardzo często odwiedzana za czasów swoich świetności.
23.03.2013r.
Kochany Pamiętniczku!
            Dzisiaj idę na imprezę, na której będę razem z Chelsea i z Niallem. Oczywiście bez nowych ubrań to ja nawet na obiad  nie schodzę. Tym oto sposobem wylądowałam z Charls w moim drugim domu- centrum handlowym. Gdyby ktoś zawiązałby moje zielonkawe  oczy, nadal spokojnie poruszałabym się po wcale niemałym budynku.
Po kilkugodzinnym spacerze z kilkoma papierowymi torebkami z logo znanych mark odzieżowych poszłyśmy do kawiarenki.  Kupiłam sobie kawałek szarlotki, którą wyczułam już na kilometr.
            Po udanych (i wcale nie tanich) zakupach przyjechał po nas Nialler. Wyjeżdżając z parkingu, w radiu usłyszeliśmy męski głos, który najwyraźniej należał do jednego z tych popularnych prezenterów „Hej, właśnie zaczynamy Hity Na Zamówienie! Pierwszy utwór to… It’s My Live, autorstwa  Bon Jovi. Dedykowany dla (t.i) od Nialla! Gratulujemy! Napisał nam: „Moja przyjaciółka szykuje się na imprezę! Proszę pospieszcie ją… Zakupy to JEJ ŻYCIE!”. No to padło na tą piękną, nigdy nie starzejącą się piosenkę.” Wypowiedziałam do mojego kolegi krótkie „Dzięki przygłupie” i przytuliłam go mocno. Jak dobrze, że on nie wie, że go kocham.
            Od dłuższego czasu.
            Pamiętniczku wiem, że zanudzam Cię tym tematem od samego początku, ale ja NIE UMIEM przestać! Kocham go ponad życie, ale boję się, że ta przyjaźń przepadnie. Poza tym nie dziewczyna, a chłopak powinien zagadać pierwszy. Tak, to on musi zrobić pierwszy krok. Narzucałabym się. Boże, nie wiedziałam, że to może być tak trudne. Niby takie niewinne dwa słowa…
            Dobrze, Pamiętniczku, muszę kończyć, bo nie zdążę się naszykować na tę imprezę. Do zobaczenia jutro.
Nagle moje myśli powróciły do tamtego dnia. Wydawało mi się, jakby to było wczoraj.
Obudziłam się. Jak zwykle poranna toaleta, makijaż, ubranie i do szkoły. Trudno pomyśleć, że przychodzi mi tak szybko dobieranie ciuchów. Najdłużej chyba szło mi na myślenie o mojej bliskiej przyszłości- co się wydarzy lub nie wydarzy- czy to będzie pozytywne czy negatywne. I codziennie ten sam dylemat.
Podchodząc pod przystanek, spotkałam kilka osób z mojej szkoły. Mój autobus (co mu się rzadko zdarzało) przyjechał na czas. Na trzecim przystanku od mojego domu, do pojazdu dowlekła się Chelsea. O, ktoś tutaj kuł na dzisiejszy sprawdzian z geografii…  Jej podkrążone oczy mówiły same za siebie.
Chelsea: Ocean Spokojny ma powierzchnię 178,7 milionów kilometrów kwadratowych, a jego maksymalna głębokość w metrach wynosi 11 022- mówiła półprzytomna. Biedna dziewczyna. Chce poprawić swoje oceny, tak więc jej się nie dziwię. Tak codziennie. U niej normalna noc to zarwana noc.
Ja: Spokojnie. Przecież to tylko jeden z wielu głupich sprawdzianów!- krzyknęłam głośniej niż chciałam, dlatego wszyscy jadący z nami wraz z kierowcą spojrzeli na nas. Niezręczna sytuacja. Tym razem ciszej, lecz nadal z przekonaniem dodałam- Widzę to, że umiesz. Oj, a gdzie leży Orizaba?
Chelsea: Wulkan Orizaba. Ameryka Północna. Szczególniej- Meksyk. Jego wysokość wynosi 5675 metrów nad poziomem morza.
Ja: Mój ty kujonie. Wiesz, że cię kocham, nie?
Chelsea: Jeśli to ma być twoja namowa, bym dała ci ściągać ode mnie, to…- chyba wygrałam. Dla zachęty zrobiłam jeszcze maślane oczy, które były „wisienką na torcie”.
Ja: No?
Chelsea: Eh, dobra. Żyje się tylko raz!
Na sprawdzianie zżynałam wszystko, co się dało- staremu profesorowi nie chciało się nawet robić dwóch grup. Z reszty przedmiotów uczę się lepiej- mapa to moja „achillesowa pięta”. Jednak ten test był napisany lepiej niż na moją wiedzę. Wiedziałam, że będzie to lepsza ocena niż się spodziewałam.
Po skończonych i jakże męczących lekcjach nastał weekend. Tylko na to czekałam. Niall, który chodził do klasy obok, powiedział, że dziś jeden z jego kolegów zaprosił go na melanż- mógł wziąć ze sobą tyle osób, ile mu się podobało. Kiedy wychodziliśmy, Niall spotkał swojego kolegę-  Andrew, który także szedł na zabawę. Chłopak zaczął się dziwnie zachowywać i poprosił SuperMana (bo takie przezwisko miał Andrew) na stronę. Nie chciałam być nachalna i wścibska, ale nie wytrzymałam i zaczęłam podsłuchiwać. Zaczęłam karcić się w myślach, że robię źle i wtedy usłyszałam ich rozmowę.
Niall: Jak ja mam jej to powiedzieć?- słodki Irlandczyk pytał swojego kolegę.- A co jeśli ona mnie odrzuci? A co jeś…-  tu przerwał mu Bohater.
Andrew: Bądź tak łaskawy i posłuchaj mnie.
Niall: Ja… ja po prostu nie chcę zniszczyć przyjaźni między nami . O Boże, jak ja się boję!
O kogo mu chodziło? Pobiegłam do drzwi głównych szkoły, które znajdowały się niedaleko męskiej łazienki- „kryjówki” chłopaków.
Andrew: I w tym problem. Musisz się rozluźnić!- bezskutecznie próbował go do tego namówić.- Dobra. Widzę, że nie jestem ci potrzebny- krzyknął, a idąc w swoja stronę, „puścił” do mnie oczko. Na ten znak moje policzki zaczerwieniły się jak po porządnym biegu, a wiem co to jest biegać 11 kilometrów w jedną stronę. Jestem biegaczką w drużynie sportowej, dzięki czemu zawdzięczam swoja sylwetkę.
Niedługo potem z pomieszczenia wyszedł Niall. Ubraliśmy się i wyszliśmy razem ze szkoły. Chelsea została jeszcze w szkole, bo poprawiała jakiś test albo kartkówkę.
Później poszłyśmy do centrum handlowego, w którym znalazłam piękne koturny, rajstopy i turkusową mini. Ile wydałam- wolę się nie przyznawać, choć było warto. Koleżanka była tak samo zmęczona jak ja, tak więc kupiłyśmy sobie po ciastku i ciepłej cieczy, którą  nazywamy kawą. Potem zadzwoniłam do Nialla, by po nas przyjechał. Jak czasem dobrze wiedzieć, że można na kimś polegać  bezgranicznie…
Wyjeżdżając usłyszeliśmy w radiu- „Hej, właśnie zaczynamy Hity Na Zamówienie! Pierwszy utwór to… It’s My Live, autorstwa  Bon Jovi. Dedykowany dla (t.i.) od Nialla! Gratulujemy! Napisał nam: „Moja przyjaciółka szykuje się na imprezę! Proszę pospieszcie ją… Zakupy to JEJ ŻYCIE!”. No to padło na tą piękną, nigdy nie starzejącą się piosenkę.” Za ten skromny prezent na mojej twarzy przez kilka godzin widniał uśmiech.
Kochany Niall.

Później wypisałam całą stronę w pamiętniku, i dowiadując się od Mamy, która godzina, pospieszyłam się i zaczęłam się szykować.
Kiedy brałam odświeżającą kąpiel w wannie, zadzwonił do mnie telefon. Wyskoczyłam z wody, owijając się przy tym niedbale w ręcznik, pobiegłam w stronę mojego pokoju i odebrałam komórkę, naciskając zieloną słuchawkę. Usłyszałam, że Chelsea jest już prawie gotowa, co w jej wykonaniu jest wielkim osiągnięciem.
Wersja I (szczęśliwa)
Gdy kończyłam się malować, usłyszałam dzwonek do drzwi. Jestem ciekawa, kto tam będzie.
Schodząc po schodach usłyszałam gorącą konserwację mojego Taty i Nialla na temat ostatniego meczu piłki ręcznej. Moi rodzice go uwielbiali!
Jednak, gdy stąpałam już po ostatnich schodach, oby dwaj ucichli. Niall miał otwartą buzię, która przypominała „O”. Nie szło się uśmiechnąć i zarumienić na widok tych dwóch mężczyzn, którzy byli dla mnie tak ważni w moim życiu. Niall okręcił mnie wokół siebie i poprosił mojego ojca do kuchni. Rozmawiali o czymś zawzięcie.
Po piętnastu minutach wyszli z pokoju i Tata poprosił mnie o to, bym wysłuchała Nialla. Chłopak klęknął przy mnie.
Niall: (t.i.), czy zechcesz być moja dziewczyną? Kocham cię. Mógłbym dla ciebie zrobić wszystko- i wypowiedział te dwa słowa, których ja przy nim nie umiałam wypowiedzieć.- (t.i.)! Kocham cię!!!
W moim gardle powstała wielka gula. On ją powstrzymał, podchodząc do mnie. Zmniejszyłam dystans między nami do kilku milimetrów.
Ja: Pocałuj mnie.
Niall delikatnie przyciągnął mnie do siebie, co sprawiło, że po moich plecach przebiegł przyjemny dreszczyk. Złożył na moich ustach delikatny pocałunek, po kilku sekundach przestając.
Ja: Tylko na tyle cię stać?- spytałam się, zagryzając wargę.
Niall: Chcesz zostać moją dziewczyną?
Ja: A to jeszcze nią nie jestem?
Niall: Przypieczętuję to- i po raz kolejny, tym razem namiętniej, pocałował  moje wymalowane usta. Odwzajemniłam jego wyczyn. Czynność tę przerwał nam mój Tata.
Tata: Dobrze, widzę że się kochacie, ale czas nie stanął. Idźcie! My z mamą jedziemy do cioci Betty, zostaniemy tam na noc. Wiesz, jak długo się tam jedzie, a bidulka jest stara i jeszcze zachorowała. No, sio, sio!
Ja: Dobrze tatku, już idziemy. Do zobaczenia! 
Tata: Bawcie się dobrze dzieci!
Niall: Do widzenia. Mam nadzieję, że przyjdzie pan do mnie na kolejny mecz naszych?
Tata: Nie. To ty przyjdziesz do nas- z uśmiechem odpowiedział mój Ojciec.
Wchodząc do lokalu znalazłam Charls, która chyba wróciła do swojego starego chłopaka Willa, widząc, jak się całują, a ja z Niallem tańczyliśmy przy każdej napotkanej okazji. Trochę wypiliśmy, ale z umiarem. Wolę sobie nie przypominać co się działo ostatnio w domu, gdy przyszłam z ostatniej "babskiej zabawy", na której dali mi lampkę wina. 
Jedna z dziewczyn-plastików przystawiała się do Nialla, ale ten oburzony jej zachowaniem, powiedział, co o niej myśli, i że jest ze mną.
W środku imprezy Niall poprosił mnie na podest. Przyciągnął mnie do mnie i powiedział.
Niall: Chcę wam coś ogłosić. Dzisiaj ja i (t.i.) oficjalnie zostaliśmy parą. Chcecie dowodu? Proszę bardzo- i pocałowałam go gorąco w usta. Nidy mi się to nie znudzi. NIGDY!
Zeszliśmy z parkietu, a ponieważ było już późno, wróciliśmy powolnym spacerkiem do domu. Chłopak odprowadził mnie pod same drzwi, a wtedy dopiero przypomniałam sobie, że nie wzięłam kluczy. Pukałam jak głupia, a on mi przypominiał o wyjeździe rodziców.
Niall: Chyba nie masz innego wyboru jak iść do mnie...
Weszliśmy do jego mieszkania. Jego rodzice zawsze byli wszędzie, tylko nie w domu. No cóż, biznesmeni... Ale są też dobre strony mieszkania samemu. Wiedziałam, gdzie się znajduje jego pokój. Powiedział tylko, że wyjmie sobie koc i zaraz wyjdzie. Ja tego nie chciałam, ale nie mogę mu się narzucać...
Powinnam spać już trzy godziny. Ale tutaj jest jakoś dziwnie bez niego. Ba, bez niego, to tylko pomalowane na granatowo cztery ściany i kilka mebli. 
Weszłam cichutko do salonu i szepnęłam.
Ja: Nie śpisz?
Niall: Nie.
Ja: A mogę... Mogę się do ciebie przytulić? Tam jest zimno i nie umiem zasnąć...
On odsłonił kołdrę i poklepał dwa razy kanapę. Powiedział, że pójdzie po poduszkę dla mnie i że zaraz wróci. Postanowiłam zrobić mu małą niespodziankę i skryć się za rogiem pokoju. Gdy przyszedł, zawołał moje imię dwa razy, a ja wyskoczyłam z ukrycia i pocałowałam w usta. Ten upuścił białą poduszkę i przywarł mną do ściany. 
Później wziął mnie na ręce i zabrał pod ciepłą kołderkę. Przytuliłam się do jego ciepłego ciała i w takiej pozycji prawie natychmiastowo zasnęłam, a on delikatnie masował moją rękę.
Wtedy z zamyśleń wyrwał mnie mój małżonek- zaczął wołać mnie na kolację. Ostrożnie wzięłam pamiętniczek i pokazałam facetowi mojego życia. Po przeczytaniu spytałam się go.
Ja: Co o tym sądzisz Niall?
Wersja II (smutna)
Podeszłam do domu przyjaciółki i czekałam, aż z niego wyjdzie. Na odchodnym usłyszałam jeszcze, jak mówi mamie, że wróci „wcześnie”. Tak, z pewnością wcześnie… Rano!
Gdy szłyśmy w stronę domu Nialla, którego dom był trochę dalej położony, Chelsea przypomniało się, że zapomniała telefonu.
Powrót.
Na szczęście Niall czekał na nas już w swoim aucie. Jak dobrze, że zdał prawo jazdy , bo nie wyobrażam sobie już teraz życia bez takiego urządzenia. Klimatyzacja, podgrzewane siedzenia, radio- po prostu niebo! Ja też się przyczyniłam do zakupu- dałam mu sporą sumę mojego kieszonkowego na jego osiemnaste urodziny.
Na imprezie rozmawialiśmy na wiele tematów, między innymi o marzeniach.
Niall: Ja osobiście jestem osobą zorientowaną na realizację celów- ciągnął dalej, pijąc Jacka Danielsa.- W końcu poczucie szczęścia bierze się od ich osiągania, prawda? Boże, naprawdę dobra ta whiskey!
Uśmiechnęłam się do niego szeroko. Wiem, że u mnie rzadko się to zdarza, ale po moim ciele powoli rozlewało się przyjemne ciepło, spowodowane najwyraźniej przez konsumpcję mocnego alkoholu.
Potańczyłam z kilkoma facetami, ale wolnego zatańczyłam wraz z Niallem. BYŁAM WNIEBOWZIĘTA! Wykonując coraz bardziej odważne ruchy, dałam popisać się Niallowi, odsłaniając przy tym trochę mojej szyi. Ten chłopak świetnie całuje! Myślę, że zrobiłam dobrze.  A Charls także znalazła jakieś ciacho- czarnowłosego, wysokiego Georga. Wychodząc z klubu nad ranem z niemałą ilością promilów, udaliśmy się do domu. George zaproponował nam, by jechać z nim. Głupie i wypite zgodziłyśmy się. Ale jak my, to i Niall.
Wsiadając do samochodu, Niall spytał się, czy wszystko dobrze.
Ja: A czemu nie miałoby być? Siedzimy w sportowym aucie, chyba BMW i za darmo podwożą nas jeszcze do domu! Jest pięknie!
Niall: To będzie jeszcze lepiej.
Ja: Jakim sposobem?- już po  kilku kieliszkach nie myślałam normalnie. By bardziej go zachęcić, przejechałam po jego jeansach pomalowanymi na czarno paznokciami.
Niall: A tak- i przysuwając mnie do siebie, zaczął całować. Ale to ja pierwsza wepchnęłam mu język do ust.
Ja: Lepiej?
Niall: Nawet nie wiesz jak…

Jadąc coraz szybciej, natknęliśmy się na policję. A George najwyraźniej nie chciał zwolnić.
Wtedy to się stało. Kierowca tira nie zdążył zahamować, i wjechał prosto na nas. Usłyszałam krzyk, którego nigdy nie zapomnę. Wydobywał się z ust Chelsea. 
Tylko tyle pamiętam.
Na drugi  dzień obudziłam się w szpitalu. Przy moim łóżku znajdował się mały biały stoliczek, na którym leżała jakaś gazeta. Jej nagłówek mnie zamurował.
„Wielki wypadek młodych ludzi! Jedna osoba NIE ŻYJE!!!”
Zaczęłam się rozglądać nerwowo po całym pomieszczeniu.
Niall?
Jakie szczęście, on żyje! Ale gdzie Chelsea?
Zauważyłam w oddali jakieś ciało. Pomimo mojego osłabienia, pobiegłam w stronę łóżka, na którym znajdował się…
… George.
Ja: NIE! NIE! NIE!- tym sposobem obudziłam Nialla, bo drugi chłopak był najwyraźniej w śpiączce.
Niall: Co się stało?!
Nie umiałam mu odpowiedzieć. Płakałam przez cały pobyt w szpitalu. JAK MOGŁAM BYĆ  TAK GŁUPIA?!
Nie mogłam sobie odpowiedzieć a to pytanie.
Trzy dni później byłam na pogrzebie mojej przyjaciółki. Była tam cała szkoła- nasza nowa i stara klasa. Byli tam  wszyscy- oprócz Nialla. Jeszcze niecały tydzień temu siedziałam z nią na lekcjach, rozmawiałyśmy i śmiałyśmy się.
I co dalej?
Po pogrzebie poszłam do sklepu i pomyślałam, patrząc się na żyletki, jak Chelsea uczyła mnie z nich korzystać. Wtedy  propozycja pocięcia się była tak kusząca, że nie szło się jej oprzeć.
„Co na to powie Niall?” mówiłam w myślach. Odepchnęłam od siebie te przemyślenia. Musiałam się jakoś skarcić.

Bo to przeze mnie ONA nie żyje.
Potem zamknęłam się w pokoju i pomimo tego, że przychodził każdy, wraz z Niallem, by mnie pocieszyć, nie otwierałam.
Spojrzałam na moje nadgarstki. Nadal widniały tam wspomnienia z tamtych czasów w postaci cienkich kreseczek. Coraz grubszych, które wciąż się jeszcze czasem pojawiały, jednak już coraz rzadziej. Niall w końcu nie wytrzymał i w ten pamiętny dzień wyważył drzwi i przytulił zmarzniętą mnie do siebie. Gdy zobaczył przy mnie żyletki na których widniała krew, powiedział, że nigdy mnie nie opuści i że nie mam tego więcej robić. Ja go tylko ucałowałam w policzek, ale nie obiecałam, że się więcej nie potnę. 
Dzisiaj jestem z nim już rok od kiedy powiedział, że jestem jego jedyną.
***
 I jak Wam się podoba? Niedługo wyjdzie imagin z Zaynem, i DZIĘKUJEMY ZA 350 WEJŚĆ!!! 
Laurel xoxo

1 komentarz:

  1. Laurel wez mnie nie pros caly czas!Juz tutaj bylam ale nie umialam skomentowac kobitkooo...!!
    Love yoooo...slicznie tutaj macie no nie powiem :D
    Imagin super kocham Niallerka.
    ale dzisiaj czas na Hazze!! <3 <333 PARTY HARD
    Pozdrawiam Vicky :D

    OdpowiedzUsuń