piątek, 31 stycznia 2014

Midnight Memories *O*

Widzieliście już wygłupy naszych chłopaków? Jeśli chcesz jeszcze raz obejrzeć genialne wygłupy naszych chłopaków, to dajemy Wam szansę!
Powiedzcie w komentarzach, których trochę brakuje, jakie są Wasze wrażenia :D
Obiecuję, że postaram się jutro wstawić urodzinowy imagin o Harry'm.
Jak Wam się podoba nasz nowy wygląd? Sama tworzyłam...
To do następnego posta- Laurel xoxo

Przygotowanie na 20. urodziny Hazzy i Midnight Memories!

UWAGA! Na urodziny Harrego:
- piszemy na nadgarstku "Hazza", oraz robimy sobie jego tatuaże (pokażę Wam swoje),
- robimy sobie loki,
- mówimy do każdego "Kot, ty Kocie" (ja idę z kolegą na lodowisko... Jego mina będzie niezapomniana...),
- jesteśmy trochę zboczeni (ja już jestem XD),
- śmiejemy się,
- jesteśmy pogodni,
- ze wszystkiego sobie żartujemy,
- składamy Harremu życzenia na Twitterze,
- ubiór podobny do ubioru solenizanta (potargane rurki, apaszka, T-shirt, koszula w kratę itp.)
Trzeba mu powiedzieć, że może sobie kupić nowe spodnie za te pieniądze z koncertów...
-jemy duuuuuużo bananów,
- wszędzie piszemy 69.

Okej, a teraz o teledysku do Midnight Memories!

Cała prawda...
A więc tak:
- w Angli (GTM+0) teledysk wychodzi o 16:00, tak więc u NAS o 17:00,
- jeżeli masz konto na YT, to się wyloguj, bo nawet jeśli wejdziesz sto razy, to będzie się liczyło jak raz,
- odświeżaj stronę, a nie filmik,
- musisz zobaczyć trzy czwarte teledysku (bez przewijania), bo inaczej się nie będzie liczyło,
- ciesz się jak głupia od początku do końca!

A tu najlepszy moment TMH!


czwartek, 30 stycznia 2014

This Is Us czyli To My rozdział 2

Gdy znalazłyśmy się już w naszym miejscu zamieszkania podeszłyśmy do recepcji. Siedziała tam dziewczyna na oko 20 letnia, blondynka z dużymi zielonymi oczami.
-Dzień dobry w czym mogę pomóc-zapytała ze szczerym uśmiechem.
-Chciałybyśmy odebrać pokój. Był zarezerwowany dla nas.
-Na jakie nazwisko?
-Nie jestem pewna ale może być Reed albo Moore.
-Momencik już szukam-patrzyła chwilę na monitor i odezwała się-Rose Reed i Elizabeth Moore?
-Tak to my.
-Dobrze. Wasz pokój jest w lewym skrzydle a numer to 115. W prawym skrzydle są pokoje chłopców, na górze jest salon gdzie są różne rzeczy do nauki i odpoczynku. Na lewo od niego jest stołówka i kuchnia, na prawo jest siłownia a za akademikiem jest basen, różne boiska i kort do tenisa. Proszę to wasze klucze. Jakbyście jeszcze czegoś potrzebowały to przychodzcie a jak mnie nie będzie to pytajcie o Annę Pinnock.
-Dziękujemy pani Pinnock.
-Och mówcie mi Anno.
-Okej. To dzięki. My już pójdziemy do pokoju.
-Okej narka.
Wzięłyśmy walizki i poszłyśmy do pokoju. Chwilę szłyśmy długim i szerokim korytarzem. Po drodze mijałyśmy kilka osób. Gdy w końcu weszłyśmy do pokoju stanęłyśmy jak wryte. Pokój był O-G-R-O-M-N-Y i tylko dla dwóch osób. Były dwa dwuosobowe łóżka, dwie ogromne szafy, wielka łazienka, dwa biurka z laptopami i ogólnie było wszystko. DOSŁOWNIE! Był nawet gigantyczny telewizor plazmowy i wielkie radio. A pokój był podzielony ścianą na trzy mniejsze pokoiki tak że każda miała trochę więcej prywatności a wiem że Elizabeth się to przyda jak zacznie podrywać chłopaków i zapraszać ich do siebie "na noc". Ale wszyscy wiemy że wyjdzie na to że wylądują razem w łóżku. Więc jestem zadowolona z tego.
-Nie pomyliłyśmy pokoi? To nie może być nasz.
-Nie no... To nasz... Numer 115 zgadza się.
-Dobra. Chodź rozpakujemy się i muszę jeszcze zadzwonić do rodziców-powiedziałam jak mi się przypomniało.
Poszłyśmy do swoich części pokoju, położyłyśmy walizki na łóżkach i zaczęłyśmy się rozpakowywać. Po jakiejś pół godziny skończyłyśmy i włożyłyśmy walizki na szaf. Usiadłam na łóżku a Eli włożyła słuchawki i odpłynęła. Zadzwoniłam do rodziców i gadaliśmy chwilę. Jak skończyłam odłożyłam telefon i położyłam się na miękkim łóżku. Oczy zrobiły mi się ciężkie i prawie bym zasnęła gdyby nie to że ktoś pukał. Wstałam z łóżka i walnęłam Elizabeth poduszką w głowę żeby zdjęła słuchawki. Podeszłam do drzwi które po chwili stanęły otworem. Przede mną stała wysoka szatynka z brązowym oczami.
-Cześć. Mogę wejść?
-Hej. Tak no jasne wejdź.
-Mam na imię Liv. Jestem z komitetu powitalnego nowych studentów. Ty jesteś Rose o ile się nie mylę, tak?
-Tak to ja. A to moja przyjaciółka Eli.
-Eli? To jest zdrobnienie od jakiegoś imienia?
-Moje pełne imię to Elizabeth ale moim zdaniem jest trochę za długie.
-Ja zmieniłam imię na Liv bo naprawdę mam na imię Liwia ale dla brytyjczyków to trudne do wymówienia. Skąd jesteście?
-Mieszkamy w Dublinie. Obok siebie a ty?
-Ja przyjechałam z Polski. Konkretnie z Warszawy.
-Na prawdę?
-Tak. To dziwne-zapytała zmieszana.
-Nie, nie o to mi chodzi. Tylko ja też jestem z Polski z Warszawy. Jak miałam 8 lat przeprowadziliśmy się do Dublina.
-O to świetnie. Odkąd tu jestem nigdy nie spotkałam Polki ani Polaka.
-Od kiedy tu jesteś?
-Od około dwóch tygodni. Jestem na pierwszym roku tak jak wy.
-I już wzięli cie do komitetu powitalnego?
-Tak bo uznali że szybko się zapoznaje z ludźmi bo znam już połowę osób z naszego akademika bo połowy jeszcze nie ma. Według nich jestem też miła czy coś.
-Wow no to nieźle.
-No i znam też kilka osób spoza szkoły bo już trochę chodziłam po Londynie. A jak wam się podoba akademik? Bo chyba jeszcze nie zdążyłyście pochodzić po mieście, prawda?
-Racja. Co do akademika to jest świetny. Pokój jest O-G-R-O-M-N-Y i tylko dla naszej dwójki to jest wspaniałe.
-No właśnie to jest nieziemskie. Ugh muszę już iść witać resztę ale jakby co to zapraszam do siebie pokój numer 125.
-Okej dzięki za zaproszenie.
-Dobra lecę papa.
-Pa Li
Dziewczyna wyszła i zamknęła za sobą drzwi a my usiadłyśmy na kanapie w saloniku.
-Rose co ty na to żeby pozwiedzać trochę miasto?
-Ja jestem za. To chodź idziemy.
Wstałam i poszłam do siebie. Tam wzięłam z szafy torebkę i włożyłam do niej telefon, portfel, chusteczki i pomadkę. No i oczywiście ukochany aparat bo uwielbiam robić zdjęcia ale nie aż tak jak tańczyć. Jak już byłam gotowa poszłam po Eli która właśnie wychodziła.

środa, 29 stycznia 2014

Imagin 3. Niall

Przeczytaj notkę pod opowiadaniem. WAŻNE!!!
*Twoja perspektywa za 10 lat*
NARESZCIE KONIEC PRZEPROWADZKI!
Właśnie wypakowywałam jedno z ostatnich pudeł. To, co w nim znalazłam, zaciekawiło mnie. Otworzyłam swój stary pamiętnik, dzięki czemu o mało co nie rozleciał się na dwie części.
Zaczęłam czytać najbardziej pogniecioną stronę, która mówiła sama za siebie, że była bardzo często odwiedzana za czasów swoich świetności.
23.03.2013r.
Kochany Pamiętniczku!
            Dzisiaj idę na imprezę, na której będę razem z Chelsea i z Niallem. Oczywiście bez nowych ubrań to ja nawet na obiad  nie schodzę. Tym oto sposobem wylądowałam z Charls w moim drugim domu- centrum handlowym. Gdyby ktoś zawiązałby moje zielonkawe  oczy, nadal spokojnie poruszałabym się po wcale niemałym budynku.
Po kilkugodzinnym spacerze z kilkoma papierowymi torebkami z logo znanych mark odzieżowych poszłyśmy do kawiarenki.  Kupiłam sobie kawałek szarlotki, którą wyczułam już na kilometr.
            Po udanych (i wcale nie tanich) zakupach przyjechał po nas Nialler. Wyjeżdżając z parkingu, w radiu usłyszeliśmy męski głos, który najwyraźniej należał do jednego z tych popularnych prezenterów „Hej, właśnie zaczynamy Hity Na Zamówienie! Pierwszy utwór to… It’s My Live, autorstwa  Bon Jovi. Dedykowany dla (t.i) od Nialla! Gratulujemy! Napisał nam: „Moja przyjaciółka szykuje się na imprezę! Proszę pospieszcie ją… Zakupy to JEJ ŻYCIE!”. No to padło na tą piękną, nigdy nie starzejącą się piosenkę.” Wypowiedziałam do mojego kolegi krótkie „Dzięki przygłupie” i przytuliłam go mocno. Jak dobrze, że on nie wie, że go kocham.
            Od dłuższego czasu.
            Pamiętniczku wiem, że zanudzam Cię tym tematem od samego początku, ale ja NIE UMIEM przestać! Kocham go ponad życie, ale boję się, że ta przyjaźń przepadnie. Poza tym nie dziewczyna, a chłopak powinien zagadać pierwszy. Tak, to on musi zrobić pierwszy krok. Narzucałabym się. Boże, nie wiedziałam, że to może być tak trudne. Niby takie niewinne dwa słowa…
            Dobrze, Pamiętniczku, muszę kończyć, bo nie zdążę się naszykować na tę imprezę. Do zobaczenia jutro.
Nagle moje myśli powróciły do tamtego dnia. Wydawało mi się, jakby to było wczoraj.
Obudziłam się. Jak zwykle poranna toaleta, makijaż, ubranie i do szkoły. Trudno pomyśleć, że przychodzi mi tak szybko dobieranie ciuchów. Najdłużej chyba szło mi na myślenie o mojej bliskiej przyszłości- co się wydarzy lub nie wydarzy- czy to będzie pozytywne czy negatywne. I codziennie ten sam dylemat.
Podchodząc pod przystanek, spotkałam kilka osób z mojej szkoły. Mój autobus (co mu się rzadko zdarzało) przyjechał na czas. Na trzecim przystanku od mojego domu, do pojazdu dowlekła się Chelsea. O, ktoś tutaj kuł na dzisiejszy sprawdzian z geografii…  Jej podkrążone oczy mówiły same za siebie.
Chelsea: Ocean Spokojny ma powierzchnię 178,7 milionów kilometrów kwadratowych, a jego maksymalna głębokość w metrach wynosi 11 022- mówiła półprzytomna. Biedna dziewczyna. Chce poprawić swoje oceny, tak więc jej się nie dziwię. Tak codziennie. U niej normalna noc to zarwana noc.
Ja: Spokojnie. Przecież to tylko jeden z wielu głupich sprawdzianów!- krzyknęłam głośniej niż chciałam, dlatego wszyscy jadący z nami wraz z kierowcą spojrzeli na nas. Niezręczna sytuacja. Tym razem ciszej, lecz nadal z przekonaniem dodałam- Widzę to, że umiesz. Oj, a gdzie leży Orizaba?
Chelsea: Wulkan Orizaba. Ameryka Północna. Szczególniej- Meksyk. Jego wysokość wynosi 5675 metrów nad poziomem morza.
Ja: Mój ty kujonie. Wiesz, że cię kocham, nie?
Chelsea: Jeśli to ma być twoja namowa, bym dała ci ściągać ode mnie, to…- chyba wygrałam. Dla zachęty zrobiłam jeszcze maślane oczy, które były „wisienką na torcie”.
Ja: No?
Chelsea: Eh, dobra. Żyje się tylko raz!
Na sprawdzianie zżynałam wszystko, co się dało- staremu profesorowi nie chciało się nawet robić dwóch grup. Z reszty przedmiotów uczę się lepiej- mapa to moja „achillesowa pięta”. Jednak ten test był napisany lepiej niż na moją wiedzę. Wiedziałam, że będzie to lepsza ocena niż się spodziewałam.
Po skończonych i jakże męczących lekcjach nastał weekend. Tylko na to czekałam. Niall, który chodził do klasy obok, powiedział, że dziś jeden z jego kolegów zaprosił go na melanż- mógł wziąć ze sobą tyle osób, ile mu się podobało. Kiedy wychodziliśmy, Niall spotkał swojego kolegę-  Andrew, który także szedł na zabawę. Chłopak zaczął się dziwnie zachowywać i poprosił SuperMana (bo takie przezwisko miał Andrew) na stronę. Nie chciałam być nachalna i wścibska, ale nie wytrzymałam i zaczęłam podsłuchiwać. Zaczęłam karcić się w myślach, że robię źle i wtedy usłyszałam ich rozmowę.
Niall: Jak ja mam jej to powiedzieć?- słodki Irlandczyk pytał swojego kolegę.- A co jeśli ona mnie odrzuci? A co jeś…-  tu przerwał mu Bohater.
Andrew: Bądź tak łaskawy i posłuchaj mnie.
Niall: Ja… ja po prostu nie chcę zniszczyć przyjaźni między nami . O Boże, jak ja się boję!
O kogo mu chodziło? Pobiegłam do drzwi głównych szkoły, które znajdowały się niedaleko męskiej łazienki- „kryjówki” chłopaków.
Andrew: I w tym problem. Musisz się rozluźnić!- bezskutecznie próbował go do tego namówić.- Dobra. Widzę, że nie jestem ci potrzebny- krzyknął, a idąc w swoja stronę, „puścił” do mnie oczko. Na ten znak moje policzki zaczerwieniły się jak po porządnym biegu, a wiem co to jest biegać 11 kilometrów w jedną stronę. Jestem biegaczką w drużynie sportowej, dzięki czemu zawdzięczam swoja sylwetkę.
Niedługo potem z pomieszczenia wyszedł Niall. Ubraliśmy się i wyszliśmy razem ze szkoły. Chelsea została jeszcze w szkole, bo poprawiała jakiś test albo kartkówkę.
Później poszłyśmy do centrum handlowego, w którym znalazłam piękne koturny, rajstopy i turkusową mini. Ile wydałam- wolę się nie przyznawać, choć było warto. Koleżanka była tak samo zmęczona jak ja, tak więc kupiłyśmy sobie po ciastku i ciepłej cieczy, którą  nazywamy kawą. Potem zadzwoniłam do Nialla, by po nas przyjechał. Jak czasem dobrze wiedzieć, że można na kimś polegać  bezgranicznie…
Wyjeżdżając usłyszeliśmy w radiu- „Hej, właśnie zaczynamy Hity Na Zamówienie! Pierwszy utwór to… It’s My Live, autorstwa  Bon Jovi. Dedykowany dla (t.i.) od Nialla! Gratulujemy! Napisał nam: „Moja przyjaciółka szykuje się na imprezę! Proszę pospieszcie ją… Zakupy to JEJ ŻYCIE!”. No to padło na tą piękną, nigdy nie starzejącą się piosenkę.” Za ten skromny prezent na mojej twarzy przez kilka godzin widniał uśmiech.
Kochany Niall.

Później wypisałam całą stronę w pamiętniku, i dowiadując się od Mamy, która godzina, pospieszyłam się i zaczęłam się szykować.
Kiedy brałam odświeżającą kąpiel w wannie, zadzwonił do mnie telefon. Wyskoczyłam z wody, owijając się przy tym niedbale w ręcznik, pobiegłam w stronę mojego pokoju i odebrałam komórkę, naciskając zieloną słuchawkę. Usłyszałam, że Chelsea jest już prawie gotowa, co w jej wykonaniu jest wielkim osiągnięciem.
Wersja I (szczęśliwa)
Gdy kończyłam się malować, usłyszałam dzwonek do drzwi. Jestem ciekawa, kto tam będzie.
Schodząc po schodach usłyszałam gorącą konserwację mojego Taty i Nialla na temat ostatniego meczu piłki ręcznej. Moi rodzice go uwielbiali!
Jednak, gdy stąpałam już po ostatnich schodach, oby dwaj ucichli. Niall miał otwartą buzię, która przypominała „O”. Nie szło się uśmiechnąć i zarumienić na widok tych dwóch mężczyzn, którzy byli dla mnie tak ważni w moim życiu. Niall okręcił mnie wokół siebie i poprosił mojego ojca do kuchni. Rozmawiali o czymś zawzięcie.
Po piętnastu minutach wyszli z pokoju i Tata poprosił mnie o to, bym wysłuchała Nialla. Chłopak klęknął przy mnie.
Niall: (t.i.), czy zechcesz być moja dziewczyną? Kocham cię. Mógłbym dla ciebie zrobić wszystko- i wypowiedział te dwa słowa, których ja przy nim nie umiałam wypowiedzieć.- (t.i.)! Kocham cię!!!
W moim gardle powstała wielka gula. On ją powstrzymał, podchodząc do mnie. Zmniejszyłam dystans między nami do kilku milimetrów.
Ja: Pocałuj mnie.
Niall delikatnie przyciągnął mnie do siebie, co sprawiło, że po moich plecach przebiegł przyjemny dreszczyk. Złożył na moich ustach delikatny pocałunek, po kilku sekundach przestając.
Ja: Tylko na tyle cię stać?- spytałam się, zagryzając wargę.
Niall: Chcesz zostać moją dziewczyną?
Ja: A to jeszcze nią nie jestem?
Niall: Przypieczętuję to- i po raz kolejny, tym razem namiętniej, pocałował  moje wymalowane usta. Odwzajemniłam jego wyczyn. Czynność tę przerwał nam mój Tata.
Tata: Dobrze, widzę że się kochacie, ale czas nie stanął. Idźcie! My z mamą jedziemy do cioci Betty, zostaniemy tam na noc. Wiesz, jak długo się tam jedzie, a bidulka jest stara i jeszcze zachorowała. No, sio, sio!
Ja: Dobrze tatku, już idziemy. Do zobaczenia! 
Tata: Bawcie się dobrze dzieci!
Niall: Do widzenia. Mam nadzieję, że przyjdzie pan do mnie na kolejny mecz naszych?
Tata: Nie. To ty przyjdziesz do nas- z uśmiechem odpowiedział mój Ojciec.
Wchodząc do lokalu znalazłam Charls, która chyba wróciła do swojego starego chłopaka Willa, widząc, jak się całują, a ja z Niallem tańczyliśmy przy każdej napotkanej okazji. Trochę wypiliśmy, ale z umiarem. Wolę sobie nie przypominać co się działo ostatnio w domu, gdy przyszłam z ostatniej "babskiej zabawy", na której dali mi lampkę wina. 
Jedna z dziewczyn-plastików przystawiała się do Nialla, ale ten oburzony jej zachowaniem, powiedział, co o niej myśli, i że jest ze mną.
W środku imprezy Niall poprosił mnie na podest. Przyciągnął mnie do mnie i powiedział.
Niall: Chcę wam coś ogłosić. Dzisiaj ja i (t.i.) oficjalnie zostaliśmy parą. Chcecie dowodu? Proszę bardzo- i pocałowałam go gorąco w usta. Nidy mi się to nie znudzi. NIGDY!
Zeszliśmy z parkietu, a ponieważ było już późno, wróciliśmy powolnym spacerkiem do domu. Chłopak odprowadził mnie pod same drzwi, a wtedy dopiero przypomniałam sobie, że nie wzięłam kluczy. Pukałam jak głupia, a on mi przypominiał o wyjeździe rodziców.
Niall: Chyba nie masz innego wyboru jak iść do mnie...
Weszliśmy do jego mieszkania. Jego rodzice zawsze byli wszędzie, tylko nie w domu. No cóż, biznesmeni... Ale są też dobre strony mieszkania samemu. Wiedziałam, gdzie się znajduje jego pokój. Powiedział tylko, że wyjmie sobie koc i zaraz wyjdzie. Ja tego nie chciałam, ale nie mogę mu się narzucać...
Powinnam spać już trzy godziny. Ale tutaj jest jakoś dziwnie bez niego. Ba, bez niego, to tylko pomalowane na granatowo cztery ściany i kilka mebli. 
Weszłam cichutko do salonu i szepnęłam.
Ja: Nie śpisz?
Niall: Nie.
Ja: A mogę... Mogę się do ciebie przytulić? Tam jest zimno i nie umiem zasnąć...
On odsłonił kołdrę i poklepał dwa razy kanapę. Powiedział, że pójdzie po poduszkę dla mnie i że zaraz wróci. Postanowiłam zrobić mu małą niespodziankę i skryć się za rogiem pokoju. Gdy przyszedł, zawołał moje imię dwa razy, a ja wyskoczyłam z ukrycia i pocałowałam w usta. Ten upuścił białą poduszkę i przywarł mną do ściany. 
Później wziął mnie na ręce i zabrał pod ciepłą kołderkę. Przytuliłam się do jego ciepłego ciała i w takiej pozycji prawie natychmiastowo zasnęłam, a on delikatnie masował moją rękę.
Wtedy z zamyśleń wyrwał mnie mój małżonek- zaczął wołać mnie na kolację. Ostrożnie wzięłam pamiętniczek i pokazałam facetowi mojego życia. Po przeczytaniu spytałam się go.
Ja: Co o tym sądzisz Niall?
Wersja II (smutna)
Podeszłam do domu przyjaciółki i czekałam, aż z niego wyjdzie. Na odchodnym usłyszałam jeszcze, jak mówi mamie, że wróci „wcześnie”. Tak, z pewnością wcześnie… Rano!
Gdy szłyśmy w stronę domu Nialla, którego dom był trochę dalej położony, Chelsea przypomniało się, że zapomniała telefonu.
Powrót.
Na szczęście Niall czekał na nas już w swoim aucie. Jak dobrze, że zdał prawo jazdy , bo nie wyobrażam sobie już teraz życia bez takiego urządzenia. Klimatyzacja, podgrzewane siedzenia, radio- po prostu niebo! Ja też się przyczyniłam do zakupu- dałam mu sporą sumę mojego kieszonkowego na jego osiemnaste urodziny.
Na imprezie rozmawialiśmy na wiele tematów, między innymi o marzeniach.
Niall: Ja osobiście jestem osobą zorientowaną na realizację celów- ciągnął dalej, pijąc Jacka Danielsa.- W końcu poczucie szczęścia bierze się od ich osiągania, prawda? Boże, naprawdę dobra ta whiskey!
Uśmiechnęłam się do niego szeroko. Wiem, że u mnie rzadko się to zdarza, ale po moim ciele powoli rozlewało się przyjemne ciepło, spowodowane najwyraźniej przez konsumpcję mocnego alkoholu.
Potańczyłam z kilkoma facetami, ale wolnego zatańczyłam wraz z Niallem. BYŁAM WNIEBOWZIĘTA! Wykonując coraz bardziej odważne ruchy, dałam popisać się Niallowi, odsłaniając przy tym trochę mojej szyi. Ten chłopak świetnie całuje! Myślę, że zrobiłam dobrze.  A Charls także znalazła jakieś ciacho- czarnowłosego, wysokiego Georga. Wychodząc z klubu nad ranem z niemałą ilością promilów, udaliśmy się do domu. George zaproponował nam, by jechać z nim. Głupie i wypite zgodziłyśmy się. Ale jak my, to i Niall.
Wsiadając do samochodu, Niall spytał się, czy wszystko dobrze.
Ja: A czemu nie miałoby być? Siedzimy w sportowym aucie, chyba BMW i za darmo podwożą nas jeszcze do domu! Jest pięknie!
Niall: To będzie jeszcze lepiej.
Ja: Jakim sposobem?- już po  kilku kieliszkach nie myślałam normalnie. By bardziej go zachęcić, przejechałam po jego jeansach pomalowanymi na czarno paznokciami.
Niall: A tak- i przysuwając mnie do siebie, zaczął całować. Ale to ja pierwsza wepchnęłam mu język do ust.
Ja: Lepiej?
Niall: Nawet nie wiesz jak…

Jadąc coraz szybciej, natknęliśmy się na policję. A George najwyraźniej nie chciał zwolnić.
Wtedy to się stało. Kierowca tira nie zdążył zahamować, i wjechał prosto na nas. Usłyszałam krzyk, którego nigdy nie zapomnę. Wydobywał się z ust Chelsea. 
Tylko tyle pamiętam.
Na drugi  dzień obudziłam się w szpitalu. Przy moim łóżku znajdował się mały biały stoliczek, na którym leżała jakaś gazeta. Jej nagłówek mnie zamurował.
„Wielki wypadek młodych ludzi! Jedna osoba NIE ŻYJE!!!”
Zaczęłam się rozglądać nerwowo po całym pomieszczeniu.
Niall?
Jakie szczęście, on żyje! Ale gdzie Chelsea?
Zauważyłam w oddali jakieś ciało. Pomimo mojego osłabienia, pobiegłam w stronę łóżka, na którym znajdował się…
… George.
Ja: NIE! NIE! NIE!- tym sposobem obudziłam Nialla, bo drugi chłopak był najwyraźniej w śpiączce.
Niall: Co się stało?!
Nie umiałam mu odpowiedzieć. Płakałam przez cały pobyt w szpitalu. JAK MOGŁAM BYĆ  TAK GŁUPIA?!
Nie mogłam sobie odpowiedzieć a to pytanie.
Trzy dni później byłam na pogrzebie mojej przyjaciółki. Była tam cała szkoła- nasza nowa i stara klasa. Byli tam  wszyscy- oprócz Nialla. Jeszcze niecały tydzień temu siedziałam z nią na lekcjach, rozmawiałyśmy i śmiałyśmy się.
I co dalej?
Po pogrzebie poszłam do sklepu i pomyślałam, patrząc się na żyletki, jak Chelsea uczyła mnie z nich korzystać. Wtedy  propozycja pocięcia się była tak kusząca, że nie szło się jej oprzeć.
„Co na to powie Niall?” mówiłam w myślach. Odepchnęłam od siebie te przemyślenia. Musiałam się jakoś skarcić.

Bo to przeze mnie ONA nie żyje.
Potem zamknęłam się w pokoju i pomimo tego, że przychodził każdy, wraz z Niallem, by mnie pocieszyć, nie otwierałam.
Spojrzałam na moje nadgarstki. Nadal widniały tam wspomnienia z tamtych czasów w postaci cienkich kreseczek. Coraz grubszych, które wciąż się jeszcze czasem pojawiały, jednak już coraz rzadziej. Niall w końcu nie wytrzymał i w ten pamiętny dzień wyważył drzwi i przytulił zmarzniętą mnie do siebie. Gdy zobaczył przy mnie żyletki na których widniała krew, powiedział, że nigdy mnie nie opuści i że nie mam tego więcej robić. Ja go tylko ucałowałam w policzek, ale nie obiecałam, że się więcej nie potnę. 
Dzisiaj jestem z nim już rok od kiedy powiedział, że jestem jego jedyną.
***
 I jak Wam się podoba? Niedługo wyjdzie imagin z Zaynem, i DZIĘKUJEMY ZA 350 WEJŚĆ!!! 
Laurel xoxo

środa, 8 stycznia 2014

Na urodziny Zayna- przygotowanie!


  1. Piszemy na nadgarstku "DJ Malik".
  2. Udajemy Energy Juice przy piciu soku albo herbaty (byle by to był kolorowy napój).
  3. Przeglądamy się w każdym lusterku, oraz we wszystkim, w czym możemy siebie zobaczyć.
  4. Wrzucamy do torebki małe lusterko (do oglądania, albo by po prostu było!)
  5. Układamy jak NAJLEPIEJ I NAJIDEALNIEJ włosy!
  6. Wkładamy coś rockowego lub niebieskiego, zważając na nowy "look" Zayna.
  7. Bądźcie BAD GIRL (to się da załatwić XD).
  8. Bądźcie poważne i tajemnicze.
  9. Malujemy (jeżeli to możliwe) paznokcie na różowo (bo to ulubiony kolor Zayna na paznokciach dziewczyny).
  10. Uśmiechamy sie do każdego, bo jak powiedział Zayn "Uśmiech i masz już praktycznie wszystko zapewnione!"
Kochane! Dziękujemy WAM za te ponad 150 WEJŚĆ! To dla nas wielkie szczęście!

wtorek, 7 stycznia 2014

Imagin 1. Niall, cz.2

Nagle mnie olśniło. Jak ja nie mogłam sobie go przypomnieć. Nagle wystrzeliłam z objęć chłopaka prosto na poduchę. Dopiero potem poczułam wstyd i także smutek (który odczuwałam z mojej głupoty. Mogłabym pomyśleć trochę później… i przy okazji poczuć smak jego ust).
Przed chwilą miał mnie pocałować NIALL HORAN?!
Siedzieliśmy całe pięć minut w ciszy. Nie myślałam, że tak długo wytrzymam. Sekundy wydłużały się niemiłosiernie, a każde z nas czekało, aż pierwszy się odezwie. Patrzył na mnie z zawodem, ale jednak czułam, że w tych oczach, choć lekko, to tli się jeszcze nadzieja, że może pozwolę mu się uwieść.
- Moja kuzynka…                                                          
- Co?- popatrzył na mnie nagle, nie wiedząc, o co mi chodzi. Wtedy w jego oczach rozpętała się „burza” uczuć, z których chyba dominowała ciekawość i dezorientacja.
- Moja kuzynka bardzo cię lubi.
- No to klapa. Właśnie przed chwilą ze zwyczajnego chłopaka stałem się dla ciebie „tym” Niallem Horanem z „tego” zespołu- powiedział, robiąc cudzysłów rękami. Nie zdziwię się, jak za chwilę będziesz piszczeć…- zrezygnowany, zaczął się ubierać. Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Po krótkim namyśle, szepnęłam.
- Ja myślę wręcz przeciwnie. Dla mnie jesteś Niallem, niezdarnym chłopakiem przed chwilą poznanym dzięki czekoladzie, który..- tu się zaśmiałam.- niezbyt potrafi pocieszać i raczej kiepsko podrywa, sądząc  po tych ostatnich piętnastu minutach. Po prostu nie pokazałeś mi swoich mocniejszych stron, a sądzę, że jedną z nich jest głos. Mógłbyś…
- Tak?- odpowiedział, słodko przekręcając głowę to w prawo, to w lewo.
- Mógłbyś… coś zanucić… albo zaśpiewać?
- Dobrze. Zaczekaj chwilę, a  ja coś wymyślę… Masz jakąś kartkę?
- Tak, mam- i podając mu zeszyt do znienawidzonej chemii i różowy długopis, powiedziałam- trzymaj.
- Dzięki- i zaczął pisać. Robił to tak szybko, że nawet nie zauważyłam, kiedy powstała piosenka.
- Jest dedykowana dla ciebie- posłał mi oczko i wtedy zaczął śpiewać.

Kiedy skończył, nie wiedziałam, czy tak czasem nie znalazłam się w niebie. Jego dźwięczny, melodyjny głos nadal brzmiał w moich uszach, a myślami nadal byłam w słowach piosenki. Nie powstrzymałam się od jednej czy dwóch kropli łez, które bezustannie kręciły mi się w oku. Jego niebiański głos…
- (t.i.)… Wszystko dobrze?
- I to jak- powiedziałam, a kolejna słona łza spadła na białą pościel.- Mogłeś od razu śpiewać. Od początku naszego spotkania. Ale teraz zadam ci takie pytanie- czy ty zawsze zamykasz oczy przy śpiewaniu?
- Jak robię to dla kogoś wyjątkowego, to tak. A tak wychodząc z tematu, to fajna bluza. Szkoda, że tylko poplamiona...
- Dzięki. Nic nie szkodzi, wypierze się- spojrzałam na drzwi, a Niall aż podskoczył z przerażenia.
Do pokoju szpitalnego wpadła moja mama. Tata dowlókł się po chwili do nas, cały zdyszany i zziajany, jakby nie jechał z mamą, tylko biegł za jej samochodem.
- Co ty żeś jej zrobił niedorobiony palancie!- moja mama chyba zauważyła, że to go zabolało, dlatego jeszcze bardziej zaczęła rzucać w niego tak urażającymi słowami.- Głupi, niedorozwinięty smarkacz zrobił coś tak strasznego naszej (t.i.), i jeszcze ma bezczelność tutaj siedzieć i gapić się na nią jak na jakiegoś downa!
Spojrzałam na chłopaka z czułością i bezsilnością. Pokazywałam mu, by zszedł jej z drogi, ale on tego nie zauważał.  Jeżeli się postawię mamie, to będziemy mieli obydwoje kłopoty, a tak to tylko na niego nakrzyczy i się uspokoi.

- (t.i.), przepraszam cię jeszcze raz i mam nadzieję, że wyzdrowiejesz- mówił, szybko bazgroląc coś jeszcze w moim zeszycie.- Proszę.
Dał mi zeszyt, mile pożegnał się z moimi rodzicami (co przy mojej matce nie było zbyt łatwe) i wybiegł ze salki.
Po piętnastu minutach rodzice wypisywali mnie ze szpitala, wypełniali jakieś papiery i szukali kluczyków do samochodu. W drodze do domu, rodzice (jeżeli można to tak nazwać, bo mama cały czas przerywała tacie) wypytywali się mnie, co się w ogóle stało. Nie odezwałam się ani razu, od czasu wyjścia Horana. Nie wiedziałam, co się ze mną dzieje. Potem w domu, poszłam do swojego pokoju i nie wychodziłam z niego. O późnej godzinie przypomniało mi się, że w zeszycie miałam tekst piosenki.
Pod nią znajdowało się coś jeszcze. Rząd cyferek numeru komórkowego, a pod nią notka
Dzwoń, kiedy chcesz.
Xx Nialler Xx
Nagle najważniejszą rzeczą było znaleźć mój telefon. Grzebałam we wszystkich półkach, wyrzucając z nich każde „coś”, co nie było czarnym Samsungiem z pękniętym ekranem. Przeszukałam już wszystkie półki, półeczki i każdy zakamarek mojego małego, zabałaganionego pokoju.
Nagle mnie olśniło.
Kurtka!
Zbiegłam na dół i przeszukując kieszenie, znalazłam moją zgubę.
Biegłam czym prędzej do pokoju, a zamykając się na klucz wpisałam na klawiaturze numer z zeszytu. Odebrał mi męski głos.
- Tak słucham.
- Dobry wieczór, tu (t.i.) (t.n.). Czy dodzwoniłam się do Nialla? Nialla Horana?
- Tak, ale tu przy telefonie kolega, Zayn.
- A mogę z nim porozmawiać ?
- Nie ma go w domu. Powiedział, że idzie. Gdzie? Tego już nie wiem.
- Dzięki Zayn. Mam nadzieję, że cię nie obudziłam.
- Nie ma sprawy. Nic się nie stało.
- Gdy Niall będzie w domu, to proszę powiedz mu, że (t.i.) go potrzebuje i że ma do mnie zadzwonić. Ok.?
- Coś jeszcze?
- Tak. Podaj mi wasz adres.
Chłopak, najpierw zmieszany, pytał się po co- chciałam ich odwiedzić. Napisałam na karteczce nazwę ulicy i dom. Zayn podpowiedział nam jeszcze, że jeżeli mam ochotę wpaść do wariatkowa, to serdecznie zapraszają. Nigdy jeszcze nie czułam czegoś takiego.
Poczucie tego, że jest się przez kogoś lubianym.
Czując się szczęśliwa, zasnęłam na moim dwuosobowym łóżku, na którym rozpościerało się setki poduszek- każda w innym kolorze.
*Rano*
Szybko się ubrałam, jeszcze raz spojrzałam do zeszytu, i zadzwoniłam ponownie na numer Horana. Do moich uszu doszedł piskliwy, nabijający się głos chłopaka „Przepraszamy, użytkownik tego numeru aktualnie rozmawia. Proszę zadzwonić później”- szkoda, myślałam, że porozmawiamy.
Włączyłam laptopa (którego kupiłam za ciężko zarabiane pieniądze podczas wakacji), i napisałam w wyszukiwarce "Niall Horan". Cóż, wyskoczyło mi tylko miliony zdjęć, jedno lepsze od drugiego, a artykułów było o nim wcale nie mniej. Irlandczyk, tak? I to lubiący Nan... coś?
Poczytałam jeszcze trochę i odłożyłam urządzenie na stoliczek. Wtedy do mojego pokoju weszła mama.
- (t.i.), jak tam…- powiedziała, trzymając w rękach tackę z owocami, które chyba były dla mnie. Nie zdążyła dokończyć. Jej twarz nabrała srogiego, gniewnego tonu i wydarła się na mnie ostrzej niż wczoraj na Niallera.- (t.i.)! Czemu masz tutaj tak brudno- moja pedantyczka*, mająca świra na punkcie sprzątania i w szczególności mycia okien, odezwała się załamanym głosem.- Nie wyjdziesz stąd, póki nie posprzątasz!
- Mamo! Nie jestem już małym dzieckiem! Zostaw mnie w spokoju!- wtedy wzięła klucz z mojej szafki, i przekręcając go w dziurce mówiła już spokojnym głosem, bym posprzątała, to wtedy mnie wypuści. Dobrze, że nie zabrała mi komórki!
*Godzinę później*
Na moim łóżku znajdowały się trzy spore stosy ubrań-  w pierwszym stosiku były ubrania, w których wiem, że będę chodzić i są modne, w drugim były rzeczy, które dla mnie były już za małe albo wychodzone.
A w trzecim stosiku były rzeczy, w których wiem, że nie będę chodzić, ale za żadne skarby ich nie oddam komuś lub wyrzucę. Z każdą koszulką, która była tam, wiązało się jakieś wspomnienie. O, w tej, zielonej, dostałam swoje pierwsze zwierzątko- rybkę, którą nazwałam Nemo, choć wcale nie wyglądała jak "rybny" bohater tego filmu. Zawsze kochałam kreskówki.
Zostawiłam jedną kupkę ubrań na łóżku, a resztę schowałam do szafki. Lubię chodzić na zakupy, ale nie mam za dużo odzienia. Po prostu nie lubię wydawać bez sensu pieniędzy. Mogę sobie za nie kupić coś przydatniejszego. Właśnie tak jestem wychowana. Przypominam sobie zawsze w sklepie słowa mamy, które mówi zawsze przed wyjazdem Tylko nie kupuj badziewi!
Nigdy nie mogłam się też sprzeciwiać, w szczególności tacie.Najgorzej było, kiedy wypił. Nie szło go powstrzymać... Na mojej skórze zawsze było pięć lub więcej siniaków.
Na szczęście teraz wiem, że nie mogę pyskować i narzucać się rodzicom, bo potem są same kłopoty. A poza tym to samemu umiem sobie sama poradzić.
Na szczęście wczoraj już nie miał siły, by do mnie zajść, tak więc miałam spokój.
- Mamo!- powiedziałam cicho.- Skończyłam!
Po chwili słyszałam, jak ktoś otwiera drzwi.
- No widzisz, jak chcesz, to umiesz- powiedziała moja rodzicielka, otwierając półkę.
- To mogę już iść?
- A gdzie idziesz?
Wtedy usłyszałam dzwonek mojego telefonu.
- Hej (t.i.)!
- Cześć... Posłuchaj, mogę dzisiaj wpaść?
- No jasne! Czekaj na mnie przy London Eye... Bo nie masz tam daleko, nie?
- Tak z pięć minut drogi.
- Przychodzi do nas też dzisiaj Perrie i Ell. Robimy noc filmową. Czy... Uczynisz mi ten zaszczyt i przyjdziesz do mojego domu... Ba, przy London Eye wejdziesz do MOJEGO auta i zawiozę cię prosto do MOJEGO domu?
- Może być- wtedy matka spojrzała na mnie surowo, jednak nie zwracałam na to uwagi.- Do zobaczenia!
- Pa, pa!- i wtedy się rozłączył. Uśmiechnęłam się do mamy, i by wybrnąć z sytuacji, skłamałam i  powiedziałam, że to Cherr z mojej szkoły, a dwie wymienione w rozmowie to jej koleżanki. Pytała się mnie z niedowierzaniem, dlaczego miała taki dziwny głos. Skoro mam taką komórkę, to mogę się spodziewać, że każdy brzmi jakby miał ostre zapalenie krtani. 
Będąc na miejscu, przy ogromnym diabelskim młynie, czekałam na Horana. Nie szło go nie zauważyć, bo za jego autem ciągnął się sznur... fanek!
Wpadłam do jego auta, a ten zdyszany, spytał mnie, czy ja też tak czasem za nim nie biegłam. Mruknęłam cicho, że na pewno, ale on nie usłyszał tego przez trochę zbyt mocno włączone radio.
- Co? Nie słyszałem- i wtedy zbliżył się do moich ust.
- Jesteś głupkiem i początkowym podrywaczem- wydarłam się tak, by się odsunął.
- Pozwalasz sobie na zbyt wiele... Ile ty masz lat młoda damo, że tak bezczelnie śmiesz mówić?- powiedział, udając jakiegoś ważniaka z urzędu.
- Cherr, cicho bądź. Osiemnastka mi już biła.
- Jaka znowu Cherr?
- Długa historia.
Potem z niewiadomych powodów przez resztę drogi śmialiśmy się jak głupi. To było trochę dziwne, ale przed wejściem chłopak powiedział mi, że "chłopcy" to... Raczej tak- mają mocno rozwinięty symptom głupoty. Pomyślałam, że on zresztą też.
Wchodząc do ogromnej, nieźle wypasionej willi, oberwałam poduszką w twarz. I to dwukrotnie, dopóki ktoś nie powiedział palantowi, który na mnie siedział, że to nie Niall. Wtedy rzucił poduszkę w kąt i spojrzał mi głęboko w oczy. Jego skupiony wzrok wypalał mi dziury w twarzy. 
- Cześć, Harry jestem- i potrząsł swoją burzą loków, a na jego twarzy pojawiły się dołeczki.- A ty, ślicznotko?
- A ja Nadal-na-mnie-siedzisz.
- Oj. Przepraszam- i posłusznie ze mnie zszedł. Wtedy Niall mnie przedstawił jako "czekoladową dziewczynę".
- A, to TY? W światłach karetki pogotowia nie wyglądasz tak pięknie...
- No co ty nie powiesz...
Potem do salonu wszedł mulat. Nie... Czy tak?
- Ty jesteś... Zen?
- Czy to takie trudne?- powiedział sam do siebie, wyczekując odpowiedzi od nie wiadomo kogo- Nie. Jestem Zayn.
Potem zapoznali mnie z resztą zespołu, poczęstowali spaghetti i jakimś wytrawnym winem (choć prosiłam o wodę), pokazali mi swoje pokoje (pokój Louisa był najbardziej zabałaganiony, wiedziałam, że płynie w nim moja krew, a na drzwiach pokoju Niallera wisiała irlandzka flaga i  jakieś logo z czerwonym kogucikiem. Spytałam się go, o co w tym chodzi- jego odpowiedź brzmiała NANDOS!!!.)
Czułam się przy nich nareszcie normalna. Nie, jak w szkole, jak jakiś odludek, którego nikt nie lubi, nie kocha i w ogóle. Czekałam tylko na to, aż poznam dziewczyny Lou i Zayna, bo na razie w tym domu byłam jedyną osobą płci żeńskiej, chyba, że o czymś nie wiem...
Na moje szczęście (jak się potem okazało) obie dziewczyny były trochę starsze ode mnie, ale jednak przyjęły mnie do "babskiego" grona. Prawiłyśmy sobie komplementy na temat makijażu, bluzek, spodni, butów, torebek, a chłopcy patrzyli na nas, jak na jakieś ufo. Po chwili się gdzieś skryli. Było podejrzanie cicho... Ell wykorzystała moment, i zaczęła mnie wypytywać, czy między mną a Niallem istnieje "chemia". Perrie i ja spojrzałyśmy na nią ze zdziwieniem i wszystkie trzy wybuchłyśmy gromkim śmiechem. Gdy się opanowałam, cicho jej powiedziałam, że poznaliśmy się przypadkowo dwa dni temu i że jestem dla niego tylko koleżanką. Nasze rozmowy ucichły, a w domu nastała dziwna, grobowa cisza...
Perrie pokazała palcem, byśmy były cicho, jak mysz pod miotłą, i powoli zaczęłyśmy się skradać do drzwi wychodzących na patio. Usłyszałyśmy rozmowy i dźwięk otwieranego napoju. Dziewczyna skoczyła do klamki i zamknęła ich na ogródku.
- Ej... Coś mi tu nie gra-  poniosłam się i szepnęłam cicho, i zaczęłam liczyć tych idiotów za szybą. Nie było to proste, bo latali tam i z powrotem jak kot z pęcherzem.
Jeden...
Drugi...
Trzeci...
Czwarty...
- Nie ma jednego! Aaaaa- ktoś mnie podniósł, a na moją reakcję cicho się zaśmiał.
- Teraz już nie jesteś taka odważna, co?- powiedział Li, nadal mocno mnie trzymając w swoich objęciach. - Mam zakładnika, i nie zawaham się tego użyć! Wypuść ich Ell, bo ciebie jeszcze spotka podobny los- krzyczałam z uśmiechem na twarzy, że ma tego nie robić, i że sobie poradzę. Na szczęście mnie posłuchała. Chłopcy bili w szybę, by im otworzyć, jednak my ich nie słuchaliśmy.
- Ej, a wy macie tak czasem na ogródku zraszacze? Proszę, tylko jeden raz. No, YOU ONLY LIFE ONCE , nie?- prosiła go Perrie, ciągnąc za jedną rękę, by poluzować choć trochę nacisk jego umięśnionych ramion na moim ciele.
- Wisisz mi przysługę. A co do ciebie (t.i.)...
- Co mam zrobić, byś mnie puścił?
- Mocno przytulić?
Wtedy przylepiłam się do niego i pocałowałam w policzek, a on całkowicie mnie puścił.
- Tego się nie spodziewałem, ale dzięki temu wam pomogę.
Ell i Pezz mi podziękowały, mocno ściskając, a Payne posłał naszym "jeńcom" chytry uśmieszek. Ci tylko jeszcze szybciej zaczęli biegać po podwórzu.

Liam włączył zraszacze i zaprosił nas do swojego pokoju z balkonem, z widokiem na taras.
- PROSZĘ, WYŁĄCZCIE TO!- krzyczał Harry, który był już tak mokry, że nawet jego loczki opadały na głowę bezwładnie, robiąc z niego mokrego pudla.
-Oj, dziewczyny, chociaż oni nas za to zabiją, to jest to warte zachodu- powiedział zadowolony Liam, przytulając do siebie Perrie.
- Payne! Wara od MOJEJ dziewczyny! Co ja gadam, NARZECZONEJ!
Popatrzyliśmy się jeszcze trochę na nich, i wpuściliśmy ich do domu, ze względu na to, że mogą się przeziębić z powodu grudniowej pogody. Jednak ci, rządni zemsty, wrzucili nas do basenu, co śmieszniejsze, do wniesienia Liama potrzeba było tak wielu rąk, że wpadli wszyscy. Kąpaliśmy się, dopóki nie zmarzliśmy. Potem, w mokrych ubraniach, udaliśmy się do domu. Niestety zapomniałam piżamy, którą miałam zabrać. Ze wstydem zabrałam Horana w jego mokrych spodniach na stronę.
- Jest taka sprawa...
- Tak?
- Bo ja... Nie mam przy sobie innych ubrań.
- Jasne.
- Jak ci się odwdzięczę?
- Buziaczkiem?
- Czy tu wszystko jest za całusy?
- Najwyraźniej- powiedział, uśmiechając się do mnie arogancko. Nie miałam wyjścia, i dałam mu buziaka w policzek. Nie czuję do niego aż tyle, by go całować prosto w usta!
Pobiegłam z nim na górę, a on zaczął szukać w swojej stercie ciuchów jakiejkolwiek czystej koszulki. Po przekopaniu połowy znalazł idealną, z napisem i jego spodnie z luźnym kroczem. Był tylko jeden mały problem... Dał mi też słodkie skarpetki.
- Niall, a masz jakieś... majtki, albo coś?- ten wybuchł śmiechem, rzucając jednocześnie we mnie bokserkami.
Zeszłam na dół w ciuchach chłopaka, a ten, czując chyba, że tego potrzebuję, przytulił mnie, a po moim ciele przeszedł miły dreszczyk.
- No to co, dla ogrzania się?- powiedział Zayn, wyciągając kilka butelek trunków różnych gatunków.
- No, do popcornu najlepsze!
Chłopcy, pomimo namów moich i dziewczyn, włączyli horrory. Harry zażartował sobie, że jak co, to mogą się do niego przytulić. Lou od razu z tego skorzystał. Oni są jak bracia.
Na początku oglądaliśmy Ring, a potem coś jeszcze, jednak już nie tak strasznego, bo wybierał Harry. On lubi takie klimaty- romanse, komedie, ale na nieszczęście płci pięknej, nie było tego rodzaju filmów na USB Zayna.
Po trzecim filmie, nieźle wstawiony Harry powiedział, że czas zagrać w butelkę na fanty w postaci ubrań.
- Lou, dokończ dzieła- loczek podał starszemu koledze z prawie wypitą whisky, a ten dokończył ją jednym duszkiem. W tym czasie ustawialiśmy się w kółku, siadając na białym dywanie. Liam, Pezz, Niall, Zayn, Ell, Harry, ja, a Tomlison dołączył po chwili.
- No, to ja zaczynam- i zakręcił butelką, w której zostały jeszcze ostatnie krople alkoholu.
Wypadło na Liama. Wszyscy na niego spojrzeli, a Lou, powiedział z powagą.
- Pytanie czy wyzwanie?
- Pytanie zboku.
- Gdyby każdy z tego zespołu, byłby dziewczyną, to z którą byś się umówił?
- Z Harrym- a wypowiedziany przedtem chłopak uśmiechnął się triumfalnie.- Dobra, teraz ja.
Li zakręcił mocno butelką, i wypadło na Ell. Wybrała wyzwanie. Miała jak najmocniej walnąć swojego chłopaka "z liścia".
- Przepraszam kotku. Muszę- i PLASK!- Boli?
- Ucałuj, to nie będzie piekło- zrobiła, co chciał.
Po kilku kolejnych głupich pytaniach i dziwnych wyzwaniach wypadło na mnie. A Harry najwyraźniej miał już ułożone wyzwania, bo jego mina mówiła sama za siebie.
- Pytanie.
- Podoba ci się KTOŚ- tu popatrzył na Nialla- z tego grona?
- Tak.
- A kto?
- Jedno pytanie, sorry.
Zakręciłam. O nie...
- Wyzwanie, nie?
- Niech ci będzie.
- Pokaż, nic nie mówiąc, jak bardzo kochasz Perrie.

Mulat piętnaście minut robił wielkie serce rękami, co wyglądało tak dziwnie, że aż śmiesznie, a Pezz napawała się tym, mówiąc wszystkim, że jest kochany, słodki, przystojny i tak dalej...
Po setce pytań każdy z nas nie miał przynajmniej jednej części garderoby- ja nie miałam horanowych spodni, za to Hazza siedział już w samych bokserkach, pokazując dość sporą kolekcję tatuaży.
Ostanie wyzwanie należało do Nialla. Miał przebiec się w samych bokserkach dookoła domu... Ze mną na baranach!
Zrzucił z siebie niepotrzebne już teraz ubrania, ukazując swoje mięśnie, wziął mnie na siebie, i zaczął biec. Niestety, po naszej zabawie w ogródku trawa była mokra i wywaliliśmy się. Leżałam perfidnie na nim, a on się tym napawał, jak małe dziecko lizakiem. Nie czekałam chwili dłużej i z niego zeszłam. Dzięki temu ja też się wywaliłam. On cicho się zaśmiał, podniósł mnie i przytulił.
Nie wiedziałam, co do niego czuję. Bo raczej zakochaniem tego nazwać nie można.
- Dzięki- i przycisnęłam go do siebie, na co on do żartu jęknął.
***
Otworzyłam leniwie oczy...
Moim oczom ukazał się najpiękniejszy widok, jaki kiedykolwiek widziałam.
Nie myślałam chwili dłużej, przytuliłam go, obejmując jego nagi tors zimnymi rękami i lekko pocałowałam go w policzek. Chciałam to powtórzyć, ale on się obrócił, i wycelowałam w usta. Cwaniak pogłębił nasz pocałunek. Coraz bardziej się rozpędzał.
- Niegrzeczna- powiedział pomiędzy naszymi namiętnościami, delikatnie biorąc mnie na siebie i przytulając się do mnie, spytał, czy go kocham.
- Ja... Nie umiem tego opisać.
- To pokaż- i pocałowałam go najlepiej, jak umiałam.
- Teraz jesteś moja. Tylko i wyłącznie moja.
- Nie- popatrzył na mnie z przerażeniem, a ja tylko cicho szepnęłam do ucha.- To ty jesteś mój...
***
I jak wam się podoba? Wiem, trochę zbyt fantastyczne i jest w nim zbyt wiele czułości, ale moje problemy powodują takie opowiadania... Napiszcie, proszę, jak Wam się podoba i czy mam dodać  trzecią część.
Laurel xoxo

niedziela, 5 stycznia 2014

Imagin 2. Liam

- (t.i.)! Gdzie to piwo?!
- Już idę- odpowiedziałam z lękiem, co przyniesie kolejny dzień.
Moje życie zmieniło się od momentu śmierci taty. Ja, moja mama i młodsza siostra nie byłyśmy ubezpieczone, a tata był zadłużony. Nie, nie byliśmy biedni, ale walka z rakiem płuca raczej mało nie kosztuje. Mama musiała sprzedać mieszkanie,  wyjść za opasłego alkoholika i palacza- Bena, i pracować codziennie po osiemnaście godzin w zakładzie pracy, by mieć z czego nas wyżywić.
To straszne uczucie, gdy przeprowadzasz się z łóżka na podłogę przykrytą kartonem. Dodatkowo jedzenia nie ma tyle, co przedtem. Szkoda, że musimy tak się wysilać, by mieć gdzie spać, jeżeli w ogóle mieszkaniem można to nazwać.
 W tej ruderze podzielonej na kilka mieszkań, miałam jedną przyjaciółkę- czarnowłosą Alex.  Jednak i jedyny przywilej, którym była ona, odszedł. Przeprowadziła się do lepszej dzielnicy, gdzie osoby takie jak ja, nie mają szans przetrwania. Tym oto sposobem w budynku, w którym mieszkam, nie ma żadnego rówieśnika w moim wieku.
Na miejsce Alex wprowadził się brunet, który wyglądał na osobę trochę starszą ode mnie. Nie zdążyłam się jeszcze z nim poznać, bo mój jakże kochany ojczym poza drzwi daje mi wyjść tylko po browary i papierosy, które są mu potrzebne jak rybie woda. Ostatnio jakoś jednak inaczej się do mnie zwracał. Patrzył na mnie groźnym wzrokiem i coraz mocniej bił.
To mnie przeraża.
Ostatnio nie wytrzymałam, i kiedy Ben spał w swojej sypialni, zakradłam się do pudełeczka i wzięłam z niego jednego papierosa. Poszłam po ogień i zapaliłam go na podwórku. Nieźle mi się za to oberwało.
***
            - To samo, co zawsze Brigit- powiedziałam sprzedawczyni w monopolowym.
- Masz szczęście, że znam twoją sytuację, bo inaczej wiem co by się tam z tobą stało.
Gdy wróciłam z kolejną zgrzewką alkoholu, spotkałam chłopaka, który był najwyraźniej moim nowym sąsiadem.

- Cześć. Jestem Liam. A ty?- spytał mnie, podając mi rękę.
- (t.i.).
- Masz śliczne oczy…- od tej pochwały moje policzki przybrały kolor dojrzałego jabłka.
- Dziękuję… Ty też- speszona, nie wiedziałam, co odpowiedzieć.
- (t.i.)!!! Gdzie są te papierosy?!- usłyszałam krzyk Bena, który nie zapowiadał nic dobrego.
- Mój ojczym mnie wzywa. Nie wiem tylko, co się stanie, jak zobaczy, że nie mam papierosów...
Zaczęłam iść w stronę tak dobrze znanych mi drzwi, gdy nagle Liam złapał mnie za nadgarstek.
- (t.i.), posłuchaj, a może chciałabyś do mnie przyjść?
Ściszając głos, odpowiedziałam:
- Mogę tylko wtedy, jak mój ojczym zaśnie. Mam „wolne” w godzinach od dwudziestej trzeciej do dziesiątej rano, czasami po posiłku.
- (t.i.)!!!- Ben był już strasznie wkurzony.
- Dobrze. Będę czekać.
                Od tego czasu zawsze po odpłynięciu Bena w krainę Morfeusza, znajdowałam się u Liama. Rozmawialiśmy sobie od tematu „Jaką czekoladę najbardziej lubisz?” po smutniejsze pytania, takie jak „Co się stało z twoim tatą?”.
Polubiłam go bardziej, niż mi się zdawało.
***
- Li, muszę już iść.
- Nie musisz. Obronię cię, moja księżniczko- wiedział, że to najbardziej lubiane przeze mnie przezwisko.
- Liam, to nie jest śmieszne. Nie mogę zostać, choć tak bardzo chcę.
- I co, będziesz czekać, aż ON w końcu coś ci zrobi?
- Nie zrobi!
- Nie, w ogóle! Może ty tego nie widzisz, ale ja tak!

- Wymyślasz, Payne.
                Wracając smutna i zmęczona do mojego pokoju, usłyszałam krzyk wstawionego Bena:
- Gdzie byłaś?!
                Próbowałam udawać, że tego nie słyszałam i skradałam się dalej. Ale wtedy wielkie cielsko należące do ojczyma złapało mnie i uderzyło z pięści w brzuch, a potem w twarz. Poczułam, że po mojej za dużej bluzce, w która służyła mi jako piżama, zaczęła spływać czerwona ciecz. Zemdlałam na jej widok.
Co się działo potem?
Nie wiem. Tylko tyle pamiętam.

***
- (t.i.)! (t.i.)! Proszę, obudź się!- usłyszałam głos wydobywający się z ust mojego kolegi.
Otworzyłam leniwie oczy, co było wielkim błędem. Znajdowałam się w śnieżnobiałym pomieszczeniu, które najwyraźniej było jednym z wielu pomieszczeń szpitala.
Nagle do pokoju wbiegła pielęgniarka w zielonym fartuchu.  Powiedziała Liamowi, że musi stąd wyjść, bo chce ze mną porozmawiać.
- (t.i.), tak?- skinęłam głową.- Posłuchaj…- powiedziała, spoglądając na kartki papieru, na których najwyraźniej znajdowały się moje dane.- Twój ojciec…
- Ojczym- poprawiłam ją.
- Dobrze. Twój ojczym zrobił ci coś strasznego. Dobrze, że twoja siostra, którą znaleźliśmy obok ciebie…
- Gdzie jest Charlotte?!- zaczęłam nerwowo poruszać się w obie strony, co sprawiło wielki ból w okolicach brzucha. Jednak nie był większy od strachu, wiążącym się z moją siostrą.
- Została ona krytycznie pobita. Teraz zajmuje się nią twoja mama. Oh, tak mi przykro.
Dopiero teraz, gdy zrozumiałam, że mama i Charlotte żyją, spytałam się pielęgniarki:
- A, tak w ogóle, to co zrobił mi Ben i gdzie się znajduje?
- Znajduje się w więzieniu. Został oskarżony przez Liama Payna za znęcanie się nad tobą psychicznie i fizycznie, oraz za…
- No?
- Za zbicie cię do stanu poniżej krytycznego i podanie ci śmiercionośnej dawki płynu, którego na razie nie potrafimy zidentyfikować. Nie wiadomo, jakim cudem to przeżyłaś- i odsłoniła pościel, którą byłam przykryta. Moje obydwie nogi były w gipsie, co dziwne, że tego nie czułam wcześniej. Trudno nie było zauważyć ciemnych siniaków na mojej jasnej skórze. Nagle poczułam ukłucie w okolicach podbrzusza. I to nie przez potrzebę załatwienia potrzeb fizjologicznych. Z moich przemyśleń wyrwał mnie głos kobiety w fartuchu. Spojrzałam jeszcze raz na moją rękę. Widniała na jej mała kropka.- (t.i.), masz szczęście, że twój kolega nie przyszedł za późno. Ben mógł cię zabić albo zgwałcić- po tych słowach pielęgniarki zaczęłam uwalniać moje smutki i zażalenia w postaci słonych kropel.

- LIAM!!!- chyba usłyszał moje wołanie pomiędzy szlochaniem, bo wbiegł do sali i przytulił.
- Przepraszam, wiedziałem już od dawna, że trzeba było cię wziąć z tego ohydnego miejsca…
- Nie. To ja przepraszam, że cię nie słuchałam, choć wiedziałam, że masz rację- czułam, że zanoszę się jeszcze większym płaczem.
- Kocham cię- nie zdążyłam mu odpowiedzieć, bo złączył nasze usta w delikatnym pocałunku.
***
- Liam!
- Tak?
- Wołaj Williama na obiad, bo nie mam już do niego sił.
               

Liam to świetny mąż, zięć i ojciec. Jesteśmy ze sobą już dziesięć lat, a nadal zachowujemy się, jak w dzień poznania. Mamy trójkę dzieci: wcześniej wspomnianego- piętnastoletniego Williama, dziesięcioletniego Paula i trzylatka Charlesa, który dostał imię po swoim dziadku.
Ben dostał dożywocie i dzięki temu możemy być bezpieczni, że coś takiego nigdy się nie powtórzy.

Tak właśnie wyglądała historia mojego związku. Od podania sobie ręki, po stanięcie na ślubnym kobiercu.
***
Przepraszam Was, że takie krótkie i denne, ale pisałam to kiedyś i mam nadzieję Vicky Horan, że Cię nie urażę, jak to wkleję.
Kończę pisać drugą część pierwszego imagina, tak więc być może go jutro dodam.
Laurel xoxo

[*]


sobota, 4 stycznia 2014

Śmieszne gify

hej, tu Laurel. Nie będę zanudzać, tylko przejdę do rzeczy.
Na Facebooku poszperałam trochę, i znalazłam kilka fajnych rzeczy. 
Wchodźcie w linki, bo wtedy dopiero rozpoczyna się zabawa!

*Chłopcy śpiewają "Dianę"*
Louis: Diana!
Liam: Diana!
Zayn: Diana!
Niall: Diana!
Harry Banana!


Koleżanka: Jak będziesz w Londynie, to zrób zdjęcie sobie z kimś sławnym i mi prześlij.
Ja: Ok.


Perfect Harry <3

Larry jednak ISTNIEJE!

Harry: Zimno mi. Grzej mnie!
Lou: A może się ubierz?
Harry: Powiedziałem GRZEJ MNIE!


Tak się bawią Zayn i Harry!

*25 grudnia*
Tró Directioner: Ej, a wiesz, że Harry kończy dziś 21 lat?
Ja: Ok...
Tró Directioner: No co ty NIE WIEDZIAŁAŚ?! Nie kojarzysz, to ten z prostymi włosami!
Tró Directioner: I ty jesteś Directionerką? Proszę cię...

Harry: Ej, (t.i.)! Patrz!

Ja: Liam co ci się stało?
Liam: Mówiłaś, że chciałaś króliczka. Proszę!
Ja: *facepalm*

Kiedy zaczynam opowiadać mamie o 1D.


Dobra, koniec śmiechów... Dziś zmarła babcia Louisa. 
Spoczywaj w pokoju...

Niestety chyba dzisiaj nie dodam Imagina. Nie zdążę. Do zobaczenia, Laurel.

Ciekawostki o Harrym




  1. Harry: Chciałbym mieć dziewczynę, którą mógłbym przytulać w nocy zamiast mojej poduszki.
  2. Gdyby Harry miałby wybrać jedną rzecz, którą miałby jeść do końca życia, byłoby to Tacos.
  3. Nie lubi czytać książek, ale czasem lubi poczytać na swój temat i dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy o samym sobie.
  4. Harry ma strach przed wężami, czyli ofidofobię.
  5. Reporter: Będziecie topless na następnych teledyskach? Harry: Nie. Będziemy nadzy. Będziemy jeździć nadzy na koniach po plaży.
  6. Hazza woli spokojne randki, np. w domu lub kolację, bo chce dobrze poznać dziewczynę.
  7. Gdyby Harry mógł być kimś innym z zespołu wybrałby Nialla, bo jest beztroski.
  8. Harry czasem śpi w tym samym pokoju co Lux, ponieważ śpiewa jej do snu.
  9. Harry jest wkurzony na Louisa, gdy ten nie powie mu na zakończenie rozmowy telefonicznej „I love you”.
  10. Lou twierdzi, że życie z Harrym ma swoje korzyści. Dobrze gotuje, sprząta, robi dobre masaże całemu zespołowi i ciągle wszystkim powtarza, że ich kocha.
  11. Ulubiony batonik Hazzy to TWIX. „Gryźcie oba paluszki, by nie było im samotno”. Zawsze ma przy sobie trzy opakowania.
  12. Nie lubi dziewczyn, które palą lub plują.
  13. „Myślę, że mogę być bardzo lojalnym chłopakiem. Lubię też myśleć , że jestem romantyczny.”
  14. Raz, kiedy wyszedł z łazienki, fanka zapytała go, czy umył ręce. On dla żartu powiedział „nie” i ujął jej twarz w dłonie.
  15. Harry chce wziąć ślub w Walentynki.
  16. Chce mieć  dziewczynę, która będzie go kochać za to, jakim jest. A nie „tego” Harrego Stylesa z One Direction.
  17. Harry chciałby podróżować w czasie.
  18. Potajemnie wie, jak robić na drutach.
  19. Jest bardzo dojrzały jak na swój wiek (ta, na pewno XD).
  20. Raz zwymiotował z nerwów, zanim wyszedł na scenę.
  21. „Kiedy Harry chce przykuć uwagę dziewczyny, ściąga ubrania.”- Zayn.
  22. Do fanki- „Nie jesteś gruba, przestań być głupia i choć na moje plecy.”
  23. „Harry zawsze był kobieciarzem”- Gemma Styles.
  24. Lubi bezczelne dziewczyny.
  25. „Świata bez dziewczyn, nie można nazwać światem.”
  26. Ulubiony smak lodów to sorbet mango.
  27. Ulubiony album to „21” Adele.
  28. Nie lubi, jak mówi się przy nim „fuck”.
  29. R: Co robisz na randkach? H: dziewczyna ma wybór: na początek obiad i całowanie, lub kolacja i całowanie, albo po prostu całowanie” (Co wybieracie?)
  30. Ulubiony zespół to Coldplay.
  31. Sądzi, że gdyby nie byłby w zespole, nie byłby lubiany tak, jak teraz. (Nie zgadzam się. Jak można nie lubieć jego loczków?! Ja się pytam!)
  32. Chce przedstawić rodzinie tylko tą dziewczynę którą naprawdę polubi.
  33. „Dobre poczucie humoru i ktoś jest lojalny i słodki. Lubię słodkie dziewczyny.”
  34. Co byście wzięli w trasę, gdybyście mogli Harry: KOT! Reszta: Pies!
  35. „Moja fryzura to nie afro, moja fryzura to… seks fryzura! Tak, to seks fryzura!”
  36. Przez połowę czasu nie powiedział chłopakom o sobie i Caroline.
  37. Chciałby mieć młodszą dziewczynę, by mógł wskazać jej odpowiednią drogę w życiu.
  38. Woli dziewczyny z ciałkiem, bo twierdzi, że jest więcej do chwytania.
  39. Nie lubi dziewczyn, które wysyłają mu mieszane sygnały. Jak go lubisz, to musisz mu to powiedzieć wprost.
  40. Liam- „Lekarstwem na One Direction jest pocałunek Harrego.”
  41. Chce mieć dziewczynę niższą od siebie, bo mógłby się do niej przytulać.
  42. Uważa, że kobiety powinno się szanować i próbuje to robić, ale kiedy myśli, że źle potraktował dziewczynę, to czuje się naprawdę winny.
  43. Tweet Harrego „Mogę sprawić, że twoja dziewczyna będzie krzyczeć głośniej, kiedy ją będę follował.”
  44. „Prawdą jest, że nie przeszkadza mi to, że mam podbite oko czy złamaną rekę tak długo, jak dziewczyna całuje mi to miejsce.”
  45. Hello Kitty czy Kubuś Puchatek? H: Kubuś.
  46. Swoją córeczkę nazwie Darcy.
  47. Harry: Gdybyśmy nie mieli fanów, nie mielibyśmy nic. Niall: Jesteśmy winni im wszystko. Harry: Nasze „dziewczyny” są niesamowite.”
  48. Jeździł kiedyś nagi na motocyklu. (Aha, dobra)
  49. R: Co zrobiłeś, kiedy fanka poprosiła cię o podpis na jej piersiach? H: Spytałem się, na której.
  50. „Zrobię wszystko dla miłości.”
  51. Nienawidzi, kiedy dziewczyna mówi o sobie, że jest brzydka.
  52. Nosi spodnie luźne w kroczu przez „wielkie problemy w dolnym departamencie”. (Jaki zbok XD)
  53. Lubi szwedzkie cukierki „Ahlgrens Bilar”.
  54. Nosi pod czapką opaskę.
  55. Gdy 1D byli w Irlandii, Harry skupiał się najbardziej nad irlandzkim akcentem.
  56. Podczas nagrywania WMYB miał na sobie szczęśliwe, zielone bokserki.
  57. Harry nienawidzi palenia, narkotyków i bąków Nialla.
  58. Powiedział kiedyś dla magazynu OK, że gdyby kazano mu pozować nago, zrobiłby to.
  59. „Directioners to nie osoby, które mają miliony naszych zdjęć. To osoby, które kochają nas bezwarunkowo, tak jak my ich”
  60. „Kiedy znika zaufanie, kończy się związek.”
  61. Harry i Niall chcą zamieszkać na starość na wsi.

Trochę się wysiliłam, i napisałam te 61 faktów... Rączki bolą, ale postaram się dokończyć na dziś wieczór drugą część imagina. Napiszcie w komentarzach, o kim mają być kolejne ciekawostki- o Zaynie czy o Louisie? Napiszcie też, który fakt najbardziej wam się podoba.

piątek, 3 stycznia 2014

Prolog opowiadania This Is Us czyli To My

"Mieliście kiedyś tak że życie zmienia się Wam o 180° w bardzo krótkim czasie? No cóż ja właśnie tak miałam i chyba na dobre mi to wyszło. Muszę przyznać miałam dość dużo komplikacji w życiu ale jest takie przysłowie PO TRUPACH DO CELU. Moja historia zaczęła się w Polsce a dokładnie w Warszawie, gdzie poznali się moi rodzice i gdzie się urodziłam. Niestety albo stety, już sama nie wiem, jak miałam 8 lat wyprowadziliśmy się do Irlandii gdzie mieszka połowa mojej rodziny. Z początku przeżywałam to bo w Polsce zostawiłam wszystkie koleżanki. Było mi bardzo smutno jednak do czasu gdy poznałam Elizabeth. Mieszkałyśmy obok siebie więc się od razu zaprzyjaźniłyśmy. Nigdy się nie nudziłyśmy. Zawsze świetnie się bawiłyśmy, doradzałyśmy w sprawie ubrań i nie tylko. Byłyśmy dla siebie jak siostry, których obie nie miałyśmy. Jak któraś z nas płakała to druga ją pocieszała. Nasza przyjaźń trwa bardzo długo bo aż do teraz. No ale zacznijmy od początku czyli dnia, w którym obie leciałyśmy do Londynu na studia artystyczne, bo obie wybrałyśmy ten sam kierunek. Teraz przygotujcie się na poznanie mojej historii. Zapraszam :)"

Ciekawostki o Liamie

1     Liam jako dziecko został ugryziony w kostkę przez węża
       Liam: Chciałbym zjeść Zayna. Nie wiem dlaczego, ale chciałbym.
      Jeśli chodziłeś do szkoły z Paynem, to mogłeś go zobaczyć na końcu klasy piszącego wiersze.
      Chłopcy nazywają Liama „terapeuta”, bo daje najlepsze porady.
       Liam zjadł kiedyś 18 skrzydełek kurczaka na raz.
      Mały Liaś musiał dostawać 32 zastrzyki dziennie, by przeżyć.
     „Liam ma tylko jedną nerkę, bo Bóg nie mógł znaleźć wystarczająco miejsca dla jego dużego serca”- Paul Higgins.
     Uwielbia filmy Disneya, zwłaszcza Toy Story ( na Toy Story 3 Liam się popłakał).
h


   Liam uwielbia niebieskie oczy i woli brunetki.
   Dał kiedyś fance swój numer telefonu.
   Liam zamierza ożenić się w wieku 25 lat.
   Payne uwielbia oddane fanki- myśli, że są urocze <3.
   Liam jest najbardziej romantycznym chłopakiem w zespole.
   Jeśli potrafiłby śpiewać jak jakaś inna gwiazda, wybrałby Justina, Timberlake’a.
   Liam powiedział, że nie mógłby żyć bez żelu do włosów i Nialla.
   Musiał zmienić swój numer telefonu, bo wyciekł do Internetu.
   Liam woli Miley od Seleny.
   Liam je lody widelcem.
   Zayn i Liam używają tego samego żelu do włosów- WAX.
   Liam reprezentował UK na Olimpiadzie, jako nastoletni biegacz. Miał również startować na Olimpiadzie w 2012 roku w Londynie.
   Liam jeszcze NIGDY nie poderwał fanki.
   Jego ulubiony kolor to fiolet.
   Nazwał soje pierwsze zwierzątko- żółwicę- Lolly.
   Liam śpi… NAGO!
   Uwielbia gotować.
   Liam twierdzi, że jest tym niezdarnym w zespole.
   Harrego nazywa „Hazza”.
   Lubi sprawiać, że ludzie się uśmiechają.
   Robi dziwne miny, gdy ktoś robi mu make-up na twarz.
   Gdy był mały, jadł Nutellę łyżką (!!!), a potem wymiotował.
   Liam wymawia życzenia zawsze o 11:11.
   Imię Liam oznacza wojownika z silną wolą.
   Mówi, że gdy jest smutny, inni mu mówią, by wyobraził sobie dziecko z brodą XD
Twierdzi, że w święta najbardziej tęsknił za… Bąkami Nialla i ciągłym chodzeniem Hazzy nago….