poniedziałek, 17 marca 2014

This Is Us czyli To My rozdział 3

Wychodząc z budynku oddałyśmy klucze dla Anny.
-Boże już nie mogę się doczekać aż poznamy tych przystojnych brytyjczyków-zaśmiała się Eli-Mam też nadzieję, że spotkamy chłopaków z One Direction. Wiesz jak ich kocham.
-No tak nie dajesz mi o tym zapomnieć. Zawsze o nich gadasz. Przez ciebie zaczęłam ich słuchać.
-No to właśnie dobrze. Stworzyłam im kolejną fankę.
Właśnie One Direction są jednym z powodów dla których Elizabeth chciała studiować właśnie w Londynie. Żeby spotkać swoich idoli, pójść na ich koncert, żeby poderwać jakiegoś przystojnego chłopaka i żeby żyli długo i szczęśliwie to były jej marzenia. Bla, bla, bla. Szczerze ja nigdy nie wierzyłam w to, że marzenia się spełnią. Jednak miałam nadzieję, że w nowym miejscu to się zmieni. Również miałam nadzieję, że spotkam tu miłość swojego życia i spełnię marzenia które do tej pory wydawały mi się nierealne.
-Rose?
-Tak?
-Gdzie idziemy najpierw-zapytała zatrzymując się na chodniku.
-Hmmm... Możemy iść pod Big Ben bo mamy nie daleko, a potem na London Eye, później gdzieś jeszcze a na koniec kawa zgadzasz się?
-Kochana. Ty zawsze byłaś dobra w planowaniu sobie czasu i rozrywek ale nie wiedziałam, że aż tak-spojrzałam na nią niepewnie bo nie wiedziałam czy się zgodziła czy nie-No jasne, że się zgadzam.
Ruszyłyśmy chodnikiem w stronę Big Ben'a. Przechodziłyśmy przez jakiś park.
-Eli! Zaczekaj!
-Co się stało?
-Nic ale ten park jest dość ładny i chce porobić zdjęcia. Będziesz moją modelką?
-No jasne. Przecież zawsze ci pomagam.
Eli przybierała różne pozy i w różnych miejscach. Zdjęcia z nią zawsze wychodziły mi ślicznie. Później ona wzięła aparat i robiła nam wspólne zdjęcie tak zwane 'zdjęcia z rączki' czy jakoś tak. Po około 20 minutach robienia sobie zdjęć i śmiania się ruszyłyśmy dalej. Gdy byłyśmy już na miejscu zaczęłam znowu robić zdjęcia. Chciałam mieć pamiątkę więc Elizabeth zrobiła mi kilka zdjęć typowo turystycznych. Szłyśmy już na London Eye gdy zobaczyłam grupkę ludzi. Złapałam przyjaciółkę za rękę i poszłyśmy tam. Okazało się, że ktoś tańczył. Był to chłopak około 20 lat, był wysoki i miał czarne włosy. Na chwilę przestał tańczyć i zwrócił się do swojej 'widowni'.
-Teraz mam propozycje. Może ktoś z państwa chciałby nam zaprezentować swoje umiejętności taneczne?
Długo się nie zastanawiałam i się zgłosiłam. Chłopak zapytał jak, mam na imię i ile mam lat. Oczywiście opowiedziałam. Zapytałam go czy ma może piosenkę Best Song Ever-One Direction?
-Jasne, że mam oni są świetni. Lubisz ich?
-Tak ale tylko trochę.
-Dobrze więc teraz zatańczył dla państwa Rose Reed! Wielkie brawa!!
Gdy piosenka się zaczęła ja już nie słyszałam braw bo zatopiłam się w tańcu. Każdy krok był częścią całości. Każdy ruch był przemyślany. To była moja ulubiona piosenka i sama wymyśliłam do niej układ. Znowu usłyszałam brawa i koniec piosenki. Przestałam tańczyć i uśmiechnęłam się szeroko. Mnóstwo ludzi podchodziło i wrzucało pieniądze do fuulcap'a.
-Wow. Rose to było niesamowite. Widzę, że twoją pasją jest taniec, zgadłem?
-Tak masz rację Jacob-z uśmiechem wróciłam do przyjaciółki.
W sumie to Jacob wydał mi się całkiem spoko. Wzięłam od Eli torbę i już chciałam iść ale zatrzymał nas Jacob.
-Hej Rose.
-Tak?
-Może byś poszła ze mną na kawę kiedyś?
-Jasne z chęcią.
-To świetnie. Dasz mi swój numer to uzgodnimy wszystko.
Uśmiechnęłam się i wymieniliśmy się numerami. Przedstawiłam sobie Jacob'a i Eli. Chyba wpadł jej w oko. Zapytam ją później. Pożegnałyśmy się z chłopakiem i poszłyśmy dalej zwiedzać miasto. Po 2.5 godzin zwiedzania w końcu poszłyśmy na upragnioną kawę. Weszłyśmy do przytulnej kawiarenki przy Big Ben'ie  i usiadłyśmy przy okrągłym stole. Przejrzałam menu i wybrałam karmelowe cappucino z bitą śmietaną i ciasto marchewkowe. Gdy moja przyjaciółka wybrała to samo co ja, poszłam złożyć zamówienie. Gdy wróciłam z naszym zamówieniem zobaczyłam, że Eli siedzi zamyślona.
-Ej co się stało?
-Nic. Co miałoby się stać?
-No bo od kiedy zobaczyłaś Jacob'a zachowujesz się inaczej. Przy nim się rumieniłaś i nie wiedziałaś co powiedzieć a teraz siedzisz zamyślona. Elizabeth czy on ci się podoba?
-Kurczę no tak. Podoba mi się.
-OMG moja Eli się zakochała aaaaaaa!
-Oj przymknij się głupku. Nie wszyscy muszą wiedzieć. Przez ciebie nie poderwę żadnych przystojnych chłopaków.
-Och i wróciła stara Eli.
Zaśmiałyśmy się w tym samym czasie. Dopiłyśmy kawy, dojadłyśmy ciasta i wyszłyśmy. Kierowałyśmy się do akademika bo już się powoli ściemniało. Po drodze zauważyłam chłopaka w czapce z daszkiem i w okularach, który uciekał przed fotografami.
-Kurdę El zobacz biedny chłopak. Współczuję takim gwiazdom. Nie mają ani chwili prywatności.
-No racja nie zazdroszczę ale w sumie wiesz ich to może nie ruszać są bogaci, znani, uwielbiani przez miliony osób. Czego chcieć więcej?
Doszłyśmy do akademika i ja poszłam po klucze a Elizabeth pod pokój. Przywitałam się z Anną i wróciłam do przyjaciółki. Byłam strasznie zmęczona. Rzuciłam klucze na stolik i rozłożyłam się na kanapie. Zamykałam oczy ale nie dane było mi spać bo ktoś do mnie zadzwonił. Spojrzałam na telefon. Pokazałam Elizabeth kto a ona zaczęła skakać i się cieszyć. Ucieszyłam ją i odebrałam. Musiałam wejść do swojego pokoju żeby w ciszy porozmawiać.

-Hej Jacob.
-Hej Rose. To kiedy idziemy na kawę?
-Nie wiem może jutro w południe w kawiarni niedaleko Big Ben'a?
-Dla mnie świetnie. Yyyyyy... Mam jeszcze prośbę.
-Jaką?
-Możesz wziąć ze sobą Elizabeth?
-Tak mogłabym. A co?
-Ymmm... Ona... To znaczy... Już nic...
-Podoba ci się-bardziej stwierdziłam niż spytałam.
-Tak. Nawet bardzo. Chciałbym jej jakoś zaimponować.
-Spoko. Daj jej jutro różową różę. Koniecznie różową i nie kryj przed nią, że ci się podoba.
-Lubi takie róże?
-Tak bardzo lubi.
-I czemu mam nie ukrywać?
-Bo też się jej podobasz.
(tu usłyszałam, że się bardzo ucieszył aż musiałam oddalić telefon od ucha)
-Okej to dzięki. Do zobaczenia jutro.
-Do zobaczenia.

Rozłączyłam się i poszłam powiedzieć przyjaciółce, że idzie jutro z nami na kawę.
-Elizabeth.
-Co jest?
-Idziesz ze mną jutro na kawę.
-Po co? Nie chce mi się. Poza tym jutro chciałam się uczyć niedługo zaczynamy szkołę pamiętaj.
-Och czyli, że muszę powiedzieć Jacob'owi, że niestety nie przyjdziesz.
-Co?!?! On chciał żebym przyszła???? Wiesz co chyba jednak nie muszę się uczyć i mogę pójść na tą kawę.
-Wiedziałam, że to cię przekona-zaśmiałam się i wyszłam z jej pokoju. Zrobiłam się bardzo senna więc poszłam do łazienki się wykąpać. Zdjęłam ubrania i weszłam pod ciepły prysznic. Umyłam się a potem swoje włosy i wyszłam z pod prysznica. Wytarłam włosy ręcznikiem i wysuszyłam je. Nałożyłam piżamę składającą się z krótkich szortów i bluzki na ramiączka.Wracając do pokoju szłam przez salonik i  natknęłam się na Elizabeth.
-Czekałam na ciebie.
-Po co?
-Musisz mi powiedzieć kilka rzeczy.
-Dawaj szybko bo chce spać.
-Dobra po pierwsze na którą mam być gotowa?
-Umówiliśmy się o 12 w kawiarni przy Big Ben'ie.
-Dobra. Po drugie który zestaw lepszy na jutro ten czy ten?
-Drugi lepszy.
-Okej i ostatnie pytanie ale jednak chyba najważniejsze czemu chce żebym też przyszła?
-Tego już ci nie powiem. Może sam ci jutro powie.
-No weź.
-Nie mam siły El idę spać. Dobranoc-powiedziałam kierując się do swojego pokoju.
-Dobranoc-odpowiedziała wchodząc do swojego.
Zamknęłam drzwi i położyłam się na bardzo wygodnym łóżku. Zgasiłam lampkę nocną i prawie od razy zasnęłam.

___________________________________
Hejka mam takie jedno ogłoszenie w sprawie tego opowiadania. Niestety ale na pojawienie się One Direction musicie jeszcze trochę poczekać.
Mam nadzieję, że wytrzymacie jeszcze przez ten czas. Jestem też otwarta na pomysły z waszej strony jak mogę udoskonalić to opowiadanie. To by było na tyle.

~Perrie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz